[b]
Jakie to uczucie posadzić na ławce jednego z najlepszych bramkarzy w historii futbolu?[/b]
Wojciech Szczęsny, bramkarz Juventusu i reprezentacji Polski: Normalka! Ostatnio mówiłem, że obecnie najlepszy bramkarz na świecie siedział u mnie na ławce w Romie (Alisson), a najlepszy bramkarz w historii jest rezerwowym w Juventusie (Gianluigi Buffon). Podsumowując, wychodzi na to, że jestem najlepszy na świecie i najlepszy w historii. A tak poważnie, nie patrzę na to, że Gigi jest rezerwowym. Bardzo się cieszę, że wrócił do klubu. To świetny ruch dla klubu, ale i dla mnie. Mam okazję podpatrywać i dyskutować z najlepszym fachowcem na tej pozycji w historii. To nauka, której nie zdobędę w meczach i nie kupię w sklepie. Musiałbym być bardzo głupi, żeby z tego nie korzystać.
Wasze relacje nie zmieniły się przez to, że teraz Buffon jest rezerwowym?
Nie. Może dlatego, że wspierałem go, gdy był w Juventusie numerem 1, dlatego teraz Gigi nie robi z tego powodu problemów. Nikt nie kopie pod nikim dołków. Nasza relacja się nie zmieniła, była dobra także i wtedy, gdy Gigi był w Paryżu.
Nie nudzi się panu wygrywanie?
To się nigdy nie nudzi, głód jest ten sam, kiedy walczysz o pierwsze czy dziewiąte mistrzostwo Włoch.
A jeżeli chodzi o Ligę Mistrzów, ma pan obsesję na punkcie wygrania tych rozgrywek?
To marzenie, cel, ale nie obsesja. W grupie gramy z Lokomotiwem Moskwa, gdzie gra Grzesiek Krychowiak. Mówiłem mu, że dam mu strzelić gola, jeżeli będziemy wygrywać 3:0 - kłamałem. W Rosji bramkarze bardzo mu pomagają, z nami może mieć trudniej. Ja oczywiście puszczałem gorsze gole w karierze, ale nie po strzałach Grześka. Będę motywował kolegów z Juventusu, żeby wstydu nie było i żebym nie musiał od Grześka na kadrze wysłuchiwać, że byli lepsi.
ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Wojciech Szczęsny liczy na Piątka. "Napastnik głodny goli zawsze jest groźny dla przeciwników"
Po zakończeniu poprzedniego sezonu miał pan operowane kolano. Zabieg był konieczny przed meczami reprezentacji z Macedonią i Izraelem?
Pół roku miałem problem z kolanem. Chciałem operować je wcześniej, ale drugi bramkarz Juventusu mnie uprzedził, doznał kontuzji i musiał pauzować. Pod koniec sezonu każdy trening był dla mnie dużym obciążeniem, kolano puchło. Na wynikach kadry się to na szczęście nie odbiło, wygraliśmy dwa mecze, bez straty gola, Łukasz Fabiański był zadowolony, bo grał, ja też, bo wyzdrowiałem.
Po burzliwych miesiącach po mistrzostwach świata w reprezentacji wróciła stabilizacja?
Łatwo o nią, gdy wygrywasz mecze. W środku drużyny nic się nie zmieniło po mistrzostwach świata w Rosji, ale przez słabe wyniki odbiór reprezentacji był inny. Dzisiaj łatwo to wyjaśnić kacem po mistrzostwach. Każdy z nas bardzo ten mundial przeżył, dla wszystkich z nas była to najważniejsza impreza w życiu, która zakończyła się porażką. Później była zmiana trenera, zmiana stylu gry, a do tego brak entuzjazmu, uczucie rozczarowania. To nie pomagało w osiąganiu pozytywnych wyników. W eliminacjach poczuliśmy nową motywację, pojawiły się nowe cele. Mam poczucie, że jak okres bez zwycięstw trwał za długo, tak czas wygranych meczów będzie jeszcze dłuższy.
Może to kwestia rywali miała znaczenie?
Nie sądzę. Uważam, że mecz z Austrią na wyjeździe był trudniejszy od tych, które rozgrywaliśmy jesienią. Wygrana dała nam trochę życia. Najbliższe spotkania dadzą nam odpowiedź, jak daleko zaszliśmy. Dwa pozytywne wyniki ze Słowenią i Austrią sprawią, że będziemy na ostatniej prostej do awansu.
Myślicie już o tym, co zwojujecie na Euro 2020?
Historia występów reprezentacji w dużych turniejach, oprócz Euro we Francji, pokazuje, że powinniśmy mieć dużo pokory, bo im więcej nadziei, tym większy zawód. Na pewno jednak trzeba wymagać od nas awansu na wielkie turnieje. To już nie czasy, kiedy wyprawiało się wielkie imprezy po udanych eliminacjach. Ale nie planujmy, co zrobimy na Euro, nie mając jeszcze pewności, że tam zagramy. Wygraliśmy cztery mecze na cztery w kwalifikacjach i chcemy kontynuować tę serię. A na Euro chcielibyśmy spisać się lepiej niż na mundialu.
Po czterech wygranych w eliminacjach nie zrobiło się za luźno?
Obawiam się rozprężenia, ale lider grupy musi się z tym mierzyć. Lepiej jednak mieć pewność siebie i wiarę po wygranych niż uczucie strachu przed porażkami. Do Słowenii jedziemy jako faworyci. Jeżeli przyzwyczajasz kibiców do zwycięstw i postrzegają cię jako faworyta w meczach z trudnymi rywalami, to świadczy o tym, że w ciebie wierzą. Rok temu kibic przyjąłby pewnie remis z Gibraltarem. No może przesadziłem.
Reprezentacja Polski. Robert Lewandowski: Moja forma będzie jeszcze lepsza
Kto stanie w bramce, pan czy Łukasz Fabiański?
Wszystko często się zmienia, nawet dziwnie byłoby nam przyjeżdżać na kadrę z wiedzą, kto będzie numerem 1. Jeszcze nie wiemy, kto zagra, i jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
Ciekawe, co Fabiański pomyśli, jak znowu posadzi pana na ławce?
Że jest najlepszy w historii!