II liga. Widzew - Garbarnia: chłopcy z Ludwinowa przyhamowali łodzian

Newspix / MARIAN ZUBRZYCKI/400MM / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: piłkarze Widzewa Łódź
Newspix / MARIAN ZUBRZYCKI/400MM / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: piłkarze Widzewa Łódź

Dla jednej z drużyn ten mecz mógł być trampoliną w górę rozgrywek. Był jednak istotny warunek, należało wygrać. A skończyło się podziałem punktów. Widzew Łódź w 9. kolejce II ligi zremisował z Garbarnią Kraków 1:1.

Biorąc pod uwagę bardzo spłaszczoną tabelę II ligi było to niezwykle ważne spotkanie zarówno dla widzewiaków, którzy - jak pokazały dwa ostatnie mecze - znajdują się na fali wznoszącej, jak i dla garbarzy, którzy z kolei w dwóch ostatnich kolejkach wywalczyli zaledwie dwa "oczka". Przed sobotnim spotkaniem w Łodzi ekipa z Krakowa miała jeden punkt przewagi nad czerwono-biało-czerwonymi.

Zobacz także: III liga: Ruch Chorzów już nad strefą spadkową. Działacze wciąż milczą

- Zawsze mecz w Łodzi to było święto. Kibice tworzyli niepowtarzalną atmosferę, a drużyna grała do końca. Wiem, że w sobotę też będzie kilkanaście tysięcy kibiców, który będą dwunastym zawodnikiem gospodarzy. Jeśli chodzi o moich zawodników, to już indywidualna sprawa jak oni na to zareagują - twierdził trener Brązowych Łukasz Surma, który na stary stadion przy Piłsudskiego 138 przyjeżdżał w roli zawodnika przede wszystkim Legii Warszawa. Teraz odpowiedzialny jest za tworzenie historii zasłużonej krakowskiej Garbarni.

Z kolei trener Widzewa Marcin Kaczmarek zapowiadał, że jego zespół potrzebuje serii zwycięstw oraz punktów. - Nie będzie ich jednak bez dobrej gry, choć czasami jest tak, że wygrywa się nawet wtedy gdy nie idzie i to jest cenne. Po dwóch zwycięstwach jesteśmy głodni dalszych wygranych - zapowiedział na przedmeczowym spotkaniu z dziennikarzami.

ZOBACZ WIDEO Ronaldo o transferach do Valladolid: Musiałbym sprzedać klub, żeby móc kupić Piątka albo Lewandowskiego

I rzeczywiście to gospodarze przejęli inicjatywę już od pierwszych minut, choć ich przewagę można określić bardziej jako optyczną, bo w 20. minucie płaskie podanie Bartłomieja Mruka ze skrzydła przeleciało metr przed bramką Wojciecha Pawłowskiego. Gdyby odrobinę bliżej piłki znalazł się Michał Feliks, Garbarnia prowadziłaby 1:0.

A minutę później mogła już przegrywać, bo czerwono-biało-czerwoni znaleźli się w szesnastce rywali i próbowali po prostu strzelić w stronę bramki. Jednak próby kolejno Daniela Mąki i Łukasza Kosakiewicza trafiały w nogi obrońców zamiast w światło bramki. Łodzianie mieli tego wieczoru spory problem z ostatnim podaniem, bo może i rajdy Marcina Robaka mogły się podobać, ale gdy napastnik Widzewa usiłował znaleźć podaniem któregoś z partnerów, kończyło się tylko na jęku zawodu kilkunastu tysięcy kibiców.

W ostatnim kwadransie gospodarze próbowali jeszcze znaleźć drogę do bramki Aleksandra Kozioła poprzez strzały z dystansu. W 32. minucie Konrad Gutowski kopnął w stronę bramki od razu po przechwycie piłki na 20. metrze, ale piłka przeleciała obok słupka. Chwilę później młody pomocnik wpadł w pole karne i uderzył ponownie, lecz z podobnym skutkiem. Kolejną szansę dwie minuty po tej akcji miał Mateusz Możdżeń, ale piłka trafiła w słupek.

Po raz kolejny konstrukcja bramki krakowian zatrzeszczała dwie minuty po zmianie stron, gdy Łukasz Kosakiewicz wrzucał piłkę z rzutu wolnego, a Daniel Tanżyna główkował w słupek. Nadal jednak piłkarze trenera Marcina Kaczmarka walczyli z tym, by ostatnie podanie doszło w końcu do adresata i w efekcie padła bramka. Było o to bardzo trudno.

Szczęścia należało więc szukać w stałych fragmentach gry. I faktycznie widzewiacy mogą mówić o szczęściu, bo wbiegający w pole karne Marcin Robak został sfaulowany, gdy ograł jednego z rywali w polu karnym. Kapitan łódzkiej ekipy pewnie wykonał jedenastkę i w 55. minucie dał swojej drużynie prowadzenie.

Jednak miejscowi chyba za szybko uwierzyli, że jest już po sprawie, bo sześć minut później zaspali w obronie i pozostawili we własnej szesnastce Kamila Kuczaka, który strzałem z kilku metrów pewnie trafił do widzewskiej bramki. Po tym trafieniu dało się nawet zaobserwować większe chęci do gry po stronie gości, lecz nie przełożyło się to na gole.

Garbarnia swoich okazji szukała raczej przy przechwytach piłki i kontratakach, ale tych było mało, bo gdy futbolówka znajdowała się przy nogach zawodników trenera Łukasza Surmy, po kilkunastu sekundach znajdowała się z powrotem u rywala. Przyjezdnych taki wynik jakby jednak zadowalał, choć to był już ich trzeci remis z rzędu.

A mogło skończyć się bez punktu, bo w 77. minucie kapitalną okazję zmarnował Robak. Napastnik Widzewa dostał świetne podanie od Kosakiewicza, ale piłka jakby zaplątała mu się między nogami i z planowanego efektownego uderzenia piętką wyszło jedynie wielkie pudło. Trudno nawet ocenić, czy w 92. minucie widzewiacy byli jeszcze bliżej, bo po zagraniu Tanżyny piłka przetoczyła się równolegle do linii bramkowej, ale nie było komu jej skierować między słupki.

Widzew Łódź - Garbarnia Kraków 1:1 (0:0)
1:0 - Marcin Robak 55' - z karnego
1:1 - Kamil Kuczak 61'

Widzew: Wojciech Pawłowski - Łukasz Kosakiewicz, Daniel Tanżyna, Sebastian Zieleniecki, Marcel Pięczek - Daniel Mąka (80' Przemysław Kita), Mateusz Możdżeń (70' Adam Radwański), Bartłomiej Poczobut, Konrad Gutowski - Rafał Wolsztyński (86' Michael Ameyaw), Marcin Robak

Garbarnia: Aleksander Kozioł - Jakub Kowalski, Krystian Kujawa, Marek Masiuda, Bartłomiej Mruk, Grzegorz Marszalik - Kamil Kuczak, Tomasz Kołbon (81' Mateusz Duda), Krzysztof Szewczyk (81' Adrian Wójcik) - Kamil Słoma, Michał Feliks (70' Mateusz Wyjadłowski)

Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)

Żółte kartki: Tanżyna (Widzew) - Feliks, Mruk, Słoma (Garbarnia)

Widzów: 17 208

Źródło artykułu: