Pogoń Szczecin spotkała się z Łódzkim Klubem Sportowym po ośmiu latach przerwy. Mecz miał dodatkowy smaczek. Beniaminek przyjechał do Szczecina pod dowództwem Kazimierza Moskala, który całkiem niedawno prowadził Portowców i awansował z nimi do grupy mistrzowskiej w PKO Ekstraklasie. Kadencję Moskala i Kosty Runjaicia dzielił tylko nieudany epizod Pogoni pod wodzą Macieja Skorży.
Niemiec poza komplementowaniem poprzednika zapowiedział, że jego piłkarze są pełni wigoru i palą się do gry. W rzeczywistości Pogoń potrzebowała dużo czasu na rozwinięcie skrzydeł i groźny atak.
Jarosław Mroczek, prezes klubu ze Szczecina, obserwował pierwszą połowę z dość zafrasowaną miną. Piłkarze Pogoni kilkakrotnie poderwali się do ataku, szczególnie aktywny był Sebastian Kowalczyk, ale Dominik Budzyński bronił pewnie i starał się wykorzystać szansę otrzymaną pod nieobecność Michała Kołby.
ZOBACZ WIDEO: Seria A. Nudne starcie Fiorentiny z Juventusem nie zachwyciło kibiców. Debiut Żurkowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czytaj także: Bramkarz Michał Kołba przyłapany na dopingu. Jest komunikat ŁKS-u Łódź
- Jedziemy po punkty - zapowiedział Moskal przed wyprawą na Pomorze Zachodnie, ale dodawał: - Pogoń jest wyraźnym faworytem. Trener przerzucił odpowiedzialność na przeciwnika, a jego podopieczni oddali inicjatywę gospodarzom. To Pogoń częściej była w posiadaniu piłki, a ŁKS tylko od czasu do czasu organizował śmiałe wypady pod bramkę Dantego Stipicy. Nie oznacza to jednak, że nie mógł prowadzić. Najlepszą szansę na strzelenie gola Pogoni miał Patryk Bryła, który w 38. minucie trafił w poprzeczkę.
W drugiej połowie miało być ciekawiej. Pogoń nadal częściej kreowała grę, choć Budzyński zapowiadał w przerwie, że jego kompani będą odważniejsi. W Szczecinie padło więc sporo niespełnionych obietnic. Na pewno było ich więcej niż sytuacji podbramkowych.
Pogoń rozstrzygnęła mecz w 64. minucie. Adam Buksa miał dużo szczęścia, że ustalił wynik na 1:0 strzałem z rzutu wolnego. Po pierwsze dlatego, że piłka przedarła się przez dziurę w murze łodzian, a po drugie dlatego, że odbiła się od słupka zanim trafiła do siatki. Buksa przymierzył do bramki w drugim meczu z rzędu i ponownie zrobił to uderzeniem zza pola karnego. Piłkarz z numerem "19" to jedna z indywidualności w Pogoni, która potrafi rozstrzygać mecze na poziomie ekstraklasy.
Czytaj także: Nowa energia Miedziowych. Nafciarze zdemolowani
Gospodarze zamierzali w meczu z ŁKS-em ponownie wziąć rozpęd, choć słowo "rozpęd" trzeba wziąć w cudzysłów. Pogoń na początku sezonu punktowała, choć grała przeciętnie. Później pogorszyły się również jej wyniki. Przed przerwą reprezentacyjną przegrała z Wisłą Płock i zremisowała ze Śląskiem Wrocław. W niedzielę podopiecznym Runjaicia udało się wymęczyć zwycięstwo 1:0 z ŁKS-em. Portowcy wygrywają swoje mecze skromnie, bez przekonania, mimo to najczęściej w lidze.
Z kolei ŁKS najczęściej przegrywa. W Szczecinie po raz szósty z rzędu i zostaje na dnie tabeli.
Pogoń zagra za tydzień u siebie z Górnikiem Zabrze. ŁKS podejmie Arkę Gdynia.
Pogoń Szczecin - ŁKS Łódź 1:0 (0:0)
1:0 - Adam Buksa 64'
Składy:
Pogoń: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Konstantinos Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Hubert Matynia (82' Igor Łasicki) - Damian Dąbrowski, Marcin Listkowski (85' Iker Guarrotxena) - Sebastian Kowalczyk, Zvonimir Kozulj, Santeri Hostikka (76' Michalis Manias) - Adam Buksa
ŁKS: Dominik Budzyński - Jan Grzesik, Kamil Juraszek, Jan Sobociński, Artur Bogusz - Bartłomiej Kalinkowski, Łukasz Piątek - Patryk Bryła (64' Rafał Kujawa), Wojciech Łuczak, Dani Ramirez (71' Michał Trąbka) - Pirulo
Żółte kartki: Matynia (Pogoń) oraz Ramirez, Bogusz, Kalinkowski (ŁKS)
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 3829
[multitable table=1126 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]