Szkoleniowiec Kolejorza bardzo chwalił postawę gospodarzy, którzy na co dzień występują w III lidze. Skierniewiczanie awansując do 1/16 finału rozgrywek o krajowe trofeum wyrównali swoje najlepsze osiągnięcie w historii klubu.
- Graliśmy na boisku drużyny, która pokazała bardzo ambitną postawę, nieustępliwość. Strzelone dwie bramki sprawiły, że było nam trochę łatwiej. Gratuluję im dobrej postawy i gry. Wprawdzie intensywność tego meczu mogłaby być lepsza, ale po części te dwie bramki przewagi mogły działać na podświadomość drużyny - powiedział Maciej Skorża na konferencji prasowej.
Trener Lecha Poznań miał jednak zastrzeżenia, co do skuteczności zespołu. Bramki zdobyte w 9. i 21. minucie ustawiły grę, ale jego zdaniem piłkarze lidera PKO Ekstraklasy mogli zdobyć więcej goli.
- Muszę powiedzieć, że martwi mnie nasza słaba skuteczność. To by był największy mankament dzisiejszej gry. Ale pamiętajmy, że różnie takie mecze się układają. Zagrało sporo zawodników spoza pierwszego składu. Po bardzo długiej przerwie wyszedł na boisko Thomas Rogne, który zagrał cały mecz po kontuzji. Najważniejsze, że zrealizowaliśmy cel, choć mogliśmy i powinniśmy strzelić więcej bramek i kontrolować mecz w "lepszy" sposób - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań
Skorża pochwalił też za występ Artura Sobiecha. Napastnik ekipy z Wielkopolski miałby bramkę na swoim koncie, ale "zabrał" mu ją obrońca Unii Bartosz Broniarek, uprzedzając go i pakując piłkę do własnej siatki.
- Artur znalazł się w kilku sytuacjach, miał udział przy drugiej bramce. To zawodnik, który bardzo mało gra, bo jednak ciężko rywalizować z Ishakiem. Ma mało szans do gry, dlatego taki mecz to świetna szansa, by zagrać 90 minut. Myślę, że był jednym z jaśniejszych punktów naszego zespołu.
Szkoleniowiec gości zaznaczył też, że kilku zawodników zostało w Poznaniu ze względu na kontuzje, ale mają być gotowi na wyjazd na piątkowy mecz ze Stalą Mielec. Pochwalił też młodych piłkarzy, którzy dostali kilka minut gry pod koniec spotkania - Pacławskiego i Kozubala.
Z kolei trener gospodarzy Piotr Kocęba wykonał ukłon w stronę Skorży chwaląc postawę Lecha w pucharowym meczu.
- Trzeba pogratulować Lechowi, bo awansował zasłużenie. Nie dziwię się, że jest liderem Ekstraklasy. Niesamowite było zobaczyć to na własne oczy i przekonać się, jak wygląda ten zespół na żywo. Niezależnie od tego, kto by wyszedł w jedenastce, każdy by pokazał niesamowitą jakość. To wielka sprawa, jak ten zespół jest budowany. Nawet jeśli paru graczy z teoretycznie pierwszego składu nie gra, ich jakość jest niesamowita. Pokazali nam, czym różni się ekstraklasa od III ligi - przyznał.
Unia Skierniewice w tym spotkaniu mogła pokusić się o gola honorowego. Kilka niezłych okazji miał Damian Makuch. Jednak w przekroju całego meczu nawet dogrywka byłaby ogromną niespodzianką.
- Z perspektywy tego, jak się zaprezentowaliśmy, jestem dumny. Takie niestety są warunki. Mieliśmy dobre momenty, ale było ich pięć, sześć, może siedem, a Lech kilkanaście lub kilkadziesiąt. Gra mojego zespołu na tle tego rywala była solidna, w miarę możliwości. Po pierwszych minutach było widać, że nerwowość jest spora. Pojawiały się proste błędy w przyjęciu. Dopiero, gdy ciśnienie zeszło po bramce na 0:2 i zespół zobaczył, że nie ma co wywierać presji, gra się trochę poprawiła. Mam nadzieję, że na poziomie III ligi też postaramy się grać w piłkę, a nie tylko wybijać piłkę z 16. metra w krzaki - przyznał Kocęba.
- Obejrzymy sobie ten mecz i przeanalizujemy, ale mam nadzieję, że zrobiliśmy w miarę dobrą reklamę piłce trzecioligowej. Występuję z apelem, że warto szukać tu ciekawych zawodników, wartościowych, którym warto dać szansę. Myślę, że gdyby jeden czy drugi dostał szansę na poziomie centralnym, dałby sobie radę i byłby ciekawym wzmocnieniem - zakończył szkoleniowiec Unii Skierniewice.
Czytaj też: Były piłkarz Radomiaka skazany. Sąd nie miał wątpliwości