Dziś klub piłkarski może kupić każdy, również przestępca. Sprawa Wisły Kraków teoretycznie skończyła się dobrze, ale tak naprawdę uświadomiła nam, że jeśli gangster będzie chciał kupić klub i przerobić go na pralnię pieniędzy, nic i nikt go nie powstrzyma. PZPN i PKO Ekstraklasa nie tylko mu nie przeszkodzą, ale nawet przyjmą na salonach z otwartymi ramionami. Przeleją pieniądze na konto i będą robić na zawołanie dobrą minę do złej gry.
Czytam właśnie fragmenty wstrząsającej książki "Wisła w ogniu" Szymona Jadczaka. Mechanizmy były proste. Wyprowadzanie kasy z Wisły odbywało się przez firmę marketingową żony jednego z gangsterów. Klub płacił pani Ani około 36 tysięcy złotych miesięcznie za jakieś lipne usługi. Poza tym ścisłe kierownictwo klubu przegłosowało dla siebie podwyżki, a kasa dalej trafiała w ręce gangsterów.
Zabawne, że działa jakaś komisja licencyjna, robi się jakieś audyty po to, by ostatecznie forsa trafiła do przestępców. Przecież w takiej sytuacji każdy może kupić klub i przerobić go na pralnię pieniędzy.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Druga młodość Peszki i Brożka. Weterani podbijają PKO Ekstraklasę
Szymon Jadczak zadaje publicznie pytanie, jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji, czy zostanie powołana jakaś komisja, która stwierdzi, kto i gdzie popełnił błąd. Nie po to by piętnować, ale po to by zapobiegać.
To jest sprawa wizerunku całej ligi. Czy sponsor chce wejść do organizacji, w której na salonach można spotkać gangstera? Czy świat wielkiego biznesu chce mieć część wspólną ze światem przestępczym? Mam spore wątpliwości.
ZOBACZ: Fragmenty książki Jadczaka opublikowane
To, że za Wisłą stała organizacja przestępcza było dla większości dziennikarzy jasne. Odkopuję stare wpisy i oto co czytam, np. tu wpis Ryszarda Niemca o moim wywiadzie z panią S., byłą prezes klubu:
"Pani Marzena S... - prezes piłkarskiej Wisły dzielnie staje na polemicznym polu w wywiadzie dla PN (autor M. Wawrzynowski); gdyby drużyna robiła takie postępy w grze, jak prezeska w budowaniu wizerunku klubu, puchary EU nie byłyby figurą retoryczno-teoretyczną..."
ZOBACZ: Była prezes Wisły zatrzymana
Takich komentarzy uwiarygodniających panią prezes można znaleźć więcej, autorów różnych. Dziwi mnie, że działacze przeszli nad tym do porządku dziennego. W cywilizowanym świecie człowiek honoru podałby się do dymisji. W Polsce udajemy, że nic się nie stało. Przechodzimy nad sprawą Wisły do porządku dziennego, choć jest to wizerunkowa klęska. Nie potrafimy wyciągać wniosków, potrafimy wyciszać. Albo tak nam się wydaje.