PKO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk - Korona Kielce. Piotr Stokowiec: Był to mecz z gatunku pułapka

PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

Lechia Gdańsk pokonała w sobotnie popołudnie Koronę Kielce 2:0. Mirosław Smyła był zadowolony jedynie z okresu do stracenia gola. Piotr Stokowiec natomiast przyznał, że ten mecz był z gatunku pułapka.

W sobotę po raz pierwszy Koronę Kielce poprowadził trener Mirosław Smyła. - Trzeba pogratulować Lechii Gdańsk zwycięstwa, ale skupię się na naszym zespole. Do straconej bramki mieliśmy pomysł na grę. Wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą. Mieliśmy kilka kontrataków, z których któryś powinien się skończyć bramką. Po golu wszystko się posypało. W drugiej połowie graliśmy otwarty mecz. Nie mieliśmy wielkich okazji, a nadziewaliśmy się na kontrataki. Mamy konkretny obraz zespołu na to, nad czym pracować z drużyną - powiedział trener kieleckiego zespołu.

- Zdajemy sobie sprawę, że odbijaliśmy się od silnych zawodników i mieliśmy problemy z atakiem pozycyjnym. W drugiej połowie wpuściliśmy trójkę świeżych piłkarzy. Tak naprawdę przegraliśmy tylko 0:2. Dużo biegaliśmy, ale trudno było grać z tak zorganizowanym zespołem jak Lechia Gdańsk. Próbowaliśmy też stylu 4-4-2, ale ciężko było cokolwiek stworzyć. Pozytyw, to wejście Żyry, który wszedł pod pole karne, zagroził celnym strzałem. Warto było go zobaczyć w końcówce, bo chcemy tworzyć monolit. Zawodnicy w 35 minut pokazali, że potrafią stwarzać zagrożenie. Mamy przed sobą mnóstwo pracy - dodał Smyła.
Po wygranej z Koroną, Lechia Gdańsk zbliżyła się do lidera na zaledwie punkt. - Cieszę się ogromnie z trzech "oczek". Był to mecz z gatunku pułapka. Korona broniła się w głębokiej defensywie, momentami w systemie 5-4-1. Nie jest sztuką utrzymywać się przy piłce, a zdobywać bramki. Konkrety były, poradziliśmy sobie z atakami pozycyjnymi. Korona wyprowadziła kilka kontr, ale to koszty takiego ustawienia. To był niewdzięczny mecz, ale kontrolowaliśmy go. W decydującym momencie zadawaliśmy ciosy. Przed nami intensywne dni - Puchar Polski i PKO Ekstraklasa i do tego się szykujemy - powiedział Piotr Stokowiec.

Lukas Haraslin się odbudował. Zobacz więcej!
Już we wtorek gdańszczanie zagrają w ramach Pucharu Polski z Gryfem Wejherowo. Rewolucji w składzie jednak nie będzie. - Więcej będę wiedział po raporcie medycznym. Nie chcieliśmy pogłębiać urazu Artura Sobiecha, który zgłosił lekki ból w nodze. Coś też odczuwał Lukas Haraslin. Kilka korekt będzie, ale rewolucji nie ma co się spodziewać. Traktujemy to poważnie, nie ma miejsca na eksperymenty. Musimy grać tym, co mamy najlepsze, ale i wprowadzać trochę młodzież. Niektórzy potrzebują więcej grania i staramy się to łączyć, by zawodnicy łapali minuty i byli w coraz lepszej dyspozycji - dodał Stokowiec.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Druga młodość Peszki i Brożka. Weterani podbijają PKO Ekstraklasę

Komentarze (0)