Piłkarze Lechii Gdańsk oszczędzili nerwów kibicom. - Teraz po meczu zastanawiam się, czy w drugiej połowie nasz luz nie był nawet za duży. Naprawdę, w niektórych momentach za dużo ryzykowaliśmy. To dlatego, że czuliśmy się pewni na boisku - powiedział Michał Nalepa, obrońca klubu znad morza.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:0, co wydaje się być najniższym możliwym wymiarem kary. - Mogliśmy się pokusić o coś więcej, ale cieszy też to, że nie straciliśmy bramki. Wiadomo jak to jest, gdy prowadzi się 2:0. Z Lechem jedną bramkę strzelił rywal i wkradła się nerwowość. Stąd dobrze, że utrzymaliśmy zero z tyłu - dodał Nalepa.
Lukas Haraslin się odblokował. Zobacz więcej!
Już we wtorek gdańszczanie pojadą do Wejherowa na mecz z Gryfem, a następnie do Warszawy na spotkanie z Legią. Kontuzjowany jest Mario Maloca, więc ciężko będzie zastąpić bez dużego wpływu na jakość żelazną dwójkę obrońców Lechii. - Na pewno chciałbym zagrać w obu meczach. Chcę grać co trzy dni, dlatego trenujemy ciężko by jak najczęściej się prezentować kibicom - ocenił obrońca.
Mecz Lechia - Korona z gatunku pułapka. Zobacz więcej!
Tego typu spotkania bywają dużą pułapką. - Jesteśmy nauczeni doświadczeniem. W ubiegłym roku, gdy wygraliśmy Puchar Polski też zdarzały się mecze z zespołami z niższych lig, gdzie bardzo dużo męczyliśmy. Na przykład z Resovią przegrywaliśmy do przerwy 0:1. Mam nadzieję że wyciągniemy wnioski i będziemy kontrolować ten mecz - podsumował Michał Nalepa.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Reprezentacji Polski zabrakło lidera? "Nie można budować kadry na kimś innym niż Robert Lewandowski"