Tuż po rozpoczęciu meczu kibice z Wrocławia odpalili race i petardy. Kilkunastu z nich próbowało też sforsować ogrodzenie oddzielające ich od sektora kibiców gospodarzy. Policja była jednak na to przygotowana.
Funkcjonariusze błyskawicznie pojawili się przed sektorem, a wraz z nimi armatka wodna i broń gazowa, które posłużyły do pacyfikacji chuliganów.
Sędzia Wojciech Myć był zmuszony przerwać spotkanie na kilka minut i poprosić zawodników obu drużyn do opuszczenia murawy. Po tym, gdy służby zapanowały nad sytuacją, gra została wznowiona, ale policjanci pozostali na przed sektorem gości.
Policja na boisku pic.twitter.com/IxuU8T6boN
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) September 24, 2019
W Łodzi doszło dokładnie do tego, przed czym kilka godzin przed spotkaniem ostrzegał Szymon Jadczak. "Gorąco dziś będzie w Łodzi. Tysiąc kibiców Śląska i ich zgód jedzie dziś na Widzew. Wszyscy mają ubrać się na czarno, obowiązkowe kominiarki i zaklejenie charakterystycznych elementów ubioru. Cel - zadyma na stadionie w Łodzi. To efekt konfliktu sięgającego śmierci Rolika z 2003" - napisał na Twitterze specjalizujący się w sprawach kibiców dziennikarz śledczy TVN-u.
Gorąco dziś będzie w Łodzi. Tysiąc kibiców Śląska i ich zgód jedzie dziś na Widzew. Wszyscy mają ubrać się na czarno, obowiązkowe kominiarki i zaklejenie charakterystycznych elementów ubioru. Cel-zadyma na stadionie w Łodzi. To efekt konfliktu siegąjace śmierci "Rolika" z 2003 r.
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) September 24, 2019
Mecz Widzew - Śląsk nie był jedynym spośród wtorkowych spotkań Pucharu Polski, który został przerwany przez skandaliczne zachowanie kibiców. W Wejherowie fai miejscowego Gryfa wystrzelili racę w kierunku bramkarza Lechii Gdańsk Zlatana Alomerovicia.
Czytaj również:
Puchar Polski: rezerwy Legii Warszawa sprawiły sensację
Puchar Polski: Lech Poznań gra dalej