W trakcie letniej przerwy w rozgrywkach Laurent Koscielny wywołał duże zamieszanie w Arsenalu. Francuz nie poleciał w lipcu z drużyną na obóz do Stanów Zjednoczonych, a wszystko przez kłótnie z władzami klubu ws. nowego kontraktu.
33-latek poczuł się urażony propozycją nowego kontraktu. Umowa zakładała obniżkę wynagrodzenia aż o 50 proc. Gdyby ją podpisał, to tygodniowo zarabiałby 45 tys. funtów. Klub wszczął nawet postępowanie wobec swojego zawodnika (więcej TUTAJ).
Ostatecznie obrońca zdecydował się odejść i przeniósł się do Girondins Bordeaux (więcej TUTAJ).
Teraz piłkarz zabrał głos w temacie pożegnania z Kanonierami. Francuz wyznał, że po prostu nie był w stanie już sprostać wymaganiom w drużynie.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Radosław Majecki z powołaniem do reprezentacji. "Jego kariera jest budowana na przykładzie Fabiańskiego"
- Nie byłem już w stanie grać 50 meczów na najwyższym poziomie w ciągu sezonu. Nie chciałem kończyć kariery z powodu kontuzji. Zszedłem na niższy poziom, ale czuję przyjemność z gry - powiedział na łamach "L'Equipe".
- Zrobiłem to także dla mojej żony i dzieci. Opuściłem Londyn z wysoko podniesioną głową. Przez dziewięć lat dawałem z siebie maksimum, ludzie w klubie też to docenili - dodał.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)