PKO Ekstraklasa: Jagiellonia - Cracovia. Gol Tarasa Romanczuka zakończył czarną serię. "Trzeba docenić każdego z nas"

Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Taras Romanczuk
Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Taras Romanczuk

Taras Romanczuk strzelił gola w meczu Jagiellonii Białystok z Cracovią (3:2), dzięki któremu seria 5 kolejnych spotkań bez wygranej jest już historią. - Najbardziej cieszy mnie, że po prostu wygraliśmy ten mecz - skomentował skromnie sam kapitan.

Poprzedni miesiąc nie był udany dla Jagiellonii Białystok. W dobrze działającej dotąd maszynie coś się zacięło, po zgrupowaniach reprezentacji narodowych wygrana stała się czymś nieosiągalnym. 3 remisy i porażka w lidze, a do tego odpadnięcie z Pucharu Polski już w 1/32 finału (2:4 z Cracovią - przyp. red.) sprawiły, że atmosfera wokół drużyny zaczęła gęstnieć.

Szczególnie ważny dla kibiców ekipy prowadzonej przez Ireneusza Mamrota stał się mecz PKO Ekstraklasy z Cracovią. Wygrana to jedyne, czego oczekiwali. I udało się to osiągnąć, dzięki golowi Tarasa Romanczuka. W 83. minucie, przy stanie 2:2, to jego strzał "na wślizgu" pod poprzeczkę zapewnił upragnione 3 punkty.

- Fajnie, że to mi się udało, ale najbardziej cieszy mnie, że po prostu wygraliśmy ten mecz. Potrzebowaliśmy tego - nie krył 28-latek w rozmowie z dziennikarzami. - Wiemy jak wyglądał wrzesień, że nie zwyciężyliśmy w nim ani razu, dlatego też szczególnie chcieliśmy, by teraz było inaczej. Rozmawialiśmy też przed spotkaniem, że czołówka nam ucieka i trzeba ją gonić - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga: Bayer Leverkusen rozbity! Świetny mecz Eintrachtu Frankfurt [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Romanczuk przyzwyczaił, że Jagiellonia może liczyć na niego w najtrudniejszych chwilach. Teraz było podobnie, ale on sam nie przywiązywał do tego wielkiej wagi. - Myślę, że kapitan to taki człowiek, który musi jakoś prowadzić zespół, ale w tym wypadku trzeba docenić każdego z nas. Wszyscy zostawili sporo zdrowia na boisku - podkreślił.

Czytaj także: Michał Probierz znowu poległ na Podlasiu

Jak na osobę z opaską przystało, pomocnik białostoczan starał się także uspokoić atmosferę wokół sędziego Jarosława Przybyła. Piłkarze mieli bowiem sporo zastrzeżeń do jego pracy już w trakcie spotkania, a nieoficjalnie mocno krytykowali go także już po zakończeniu. - A ja nie chcę mówić nic złego na ten temat, jak dla mnie było "ok". Podejmował takie decyzje, jakie uważał za stosowne. Trzeba pamiętać, że on też ma ciężko. Jeśli się gdzieś mylił, to robił to w jedną i drugą stronę, więc będę go nawet trochę bronić - zaskoczył.

Reprezentant Polski woli się skupić na najbliższych wyzwaniach. Ma nadzieję, że drużyna zaczęła właśnie lepszy czas, a wygrana z Cracovią zapoczątkuje tym razem pozytywną serię. - Musimy przełożyć tą agresję i mądrość w grze na następne mecze, a będziemy w stanie osiągać dobre wyniki - zakończył.

Komentarze (0)