PKO Ekstraklasa. ŁKS Łódź - Raków Częstochowa. Łodzianie lepsi w starciu beniaminków. Pierwsze czyste konto od lipca

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy ŁKS-u Łódź
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy ŁKS-u Łódź

Rycerze Wiosny wstają z kolan. Piłkarze ŁKS-u pokonali w Łodzi Raków Częstochowa 2:0 w 13. kolejce PKO Ekstraklasy. Gole dla biało-czerwono-białych zdobyli w pierwszej połowie Dani Ramirez i Ricardo Guima.

Jeszcze pół roku temu spotkanie drużyn z Łodzi i Częstochowy było hitem w Fortuna I Lidze. Oba zespoły w ładnym stylu awansowały do PKO Ekstraklasy, a potem dopadła ich nieco ligowa rzeczywistość. Dopiero w dwóch ostatnich kolejkach jedni i drudzy zaczęli wychodzić na prostą. ŁKS zdobył w nich cztery punkty, a Raków - sześć. To sprawiało, że starcie beniaminków na Stadion Miejskim przy al. Unii w Łodzi wcale nie musiało być nudne.

Czytaj też: Michał Trąbka: Przed każdym meczem ta sama owsianka

- Zapowiada się dobry mecz, bo ŁKS odżył i punktował w dwóch meczach. Trzeba się cieszyć, że już w sobotę gramy, choć trzeba też wyleczyć rany. W meczu ze Śląskiem z boiska zszedł Daniel Bartl, a do tego musimy szukać zastępców, bo wykartkowani zostali Igor Sapała i Felicio Brown Forbes - mówił po poniedziałkowym zwycięstwie trener częstochowian Marek Papszun.

I rzeczywiście szkoleniowiec gości musiał się sporo nakombinować. Na mecz w Łodzi zrezygnował z ustawienia z trzema obrońcami a postawił na formację 4-1-4-1 m.in. z Piotrem Malinowskim na lewym skrzydle i najbardziej wysuniętym Sebastianem Musiolikiem.

ZOBACZ WIDEO: Serie A. Napoli - Hellas: Milik się odblokował! Dwie bramki Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Chronologicznie relację z tego spotkania należałoby rozpocząć od dwóch lekkich prób Andriji Lukovicia oraz Michała Skórasia. W obu przypadkach bardzo dobrze spisał się Arkadiusz Malarz, choć było to tylko preludium do tego, co czekało go w dalszej fazie spotkania. Tymczasem w siódmej minucie gospodarze objęli już prowadzenie. Odzyskali piłkę pod polem karnym przeciwnika, którą z dystansu uderzył Jan Grzesik. Ten strzał Jakub Szumski zdołał obronić, ale przy dobitce Daniego Ramireza nie miał już szans. Asystą popisał się powracający do pierwszego składu Łukasz Sekulski.

Później rozpoczęła się wymiana ciosów. Łódzka defensywa nie spisywała się pewnie i przez to Sebastian Musiolik dwukrotnie miał znakomitą okazję do wyrównania meczu. Przy pierwszej z nich refleksem wykazał się Malarz, przy drugiej zabrakło centymetrów do światła bramki. W międzyczasie ełkaesiacy odpowiedzieli główką Maksymiliana Rozwandowicza, której także do celu brakowało niewiele, a także bramką w 26. minucie. Zablokowane podanie Trąbki do Sekulskiego okazało się świetnym wyłożeniem piłki do Ricardo Guimy, który postanowił uderzyć z pierwszej piłki z ponad 20 metrów. Była to znakomita decyzja, bo łodzianie po tej akcji prowadzili już 2:0.

Ofensywne akcje biało-czerwono-białych były bardzo efektowne i przypominały te faktycznie z czasów gry na zapleczu ekstraklasy. Nadal jednak nerwowo było z tyłu. Obrońcy nie do końca byli w stanie upilnować Musiolika, który w 32. minucie popisał się kolejną groźną główką. Na szczęście dla miejscowych po raz kolejny świetnie spisał się w bramce Arkadiusz Malarz.

Mimo dwubramkowego prowadzenia ŁKS nie przestawał atakować w drugiej połowie. Bardzo spragniony gola był Łukasz Sekulski, który ostatni raz na boisku pojawił się w siódmej kolejce w przegranym 1:2 meczu z Wisłą Płock. Od tego czasu leczył kontuzję mięśniową. Na początku drugiej części gry miał jedną dobrą szansę, którą zwieńczył niecelnym strzałem. Tych okazji mógł mieć więcej, gdyby dochodziło do niego to ostatnie, kluczowe podanie.

W 68. minucie napastnik Łódzkiego Klubu Sportowego miał doskonałą okazję, by wpisać się na listę strzelców, bo został sfaulowany w polu karnym przez Jarosława Jacha. Strzał 28-latka obronił jednak Jakub Szumski. W dalszej części meczu ekipa trenera Kazimierza Moskala nieco się cofnęła, lecz rywale nie mogli tego wykorzystać. Po tym spotkaniu największe pretensje z pewnością będzie miał do siebie Musiolik, który kilka razy albo uderzył minimalnie niecelnie albo też mijał się z piłką.

ŁKS odniósł drugie zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie, co sprawiło, że - przynajmniej na chwilę - łodzianie przeskoczyli Arkę Gdynia i zrównali się punktami z Wisłą Kraków. Na razie jednak obie te ekipy swoje spotkania mają jeszcze przed sobą.

ŁKS Łódź - Raków Częstochowa 2:0 (2:0)
1:0 - Dani Ramirez 7'
2:0 - Ricardo Guima 26'

Składy:

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Jan Grzesik, Maksymilian Rozwandowicz, Kamil Juraszek, Adrian Klimczak - Dragoljub Srnić, Ricardo Guima - Dani Ramirez, Michał Trąbka (76' Bartłomiej Kalinkowski), Piotr Pyrdoł (90' Adam Ratajczyk) - Łukasz Sekulski (80' Rafał Kujawa)

Raków: Jakub Szumski - Kamil Piątkowski, Tomas Petrasek, Kamil Kościelny (63' Aleksandar Kolew), Jarosław Jach - Andrija Luković - Michał Skóraś (70' Maciej Domański), Petr Schwarz (46' Miłosz Szczepański), Rusłan Babenko, Piotr Malinowski - Sebastian Musiolik

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

Żółte kartki: Rozwandowicz (ŁKS) - Schwarz, Szczepański (Raków)

Widzów: 5 160

Komentarze (2)
avatar
Szczęść Boże
27.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie lubię ligi hiszpańskiej, wolałbym żeby wrócił do Premier League. 
avatar
Soeth
26.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pierwsza połowa genialna, jak na beniaminków.