211 688 funtów - tyle firma Jesse Lingarda straciła w pierwszym roku swojej działalności. Oczywiście można byłoby to wszystko zwalić na garb początkującej firmy, która musi rozpychać się łokciami w nowej branży.
Tylko, że nowe firmy nie mogą liczyć na taki rozgłos, jak ta gwiazdora Manchesteru United. Tylko jego konto na Instagramie jest śledzone przez 6,6 mln użytkowników, a brytyjska prasa nie przegapiła nowej inwestycji Anglika. Szeroko się o niej rozpisywała dając mu w ten sposób darmową reklamę.
Lingard na otwarcie zaprosił wielkie gwiazdy futbolu, m.in. Paula Pogbę, Raheema Sterlinga czy Marcusa Rashforda, co miało pozytywnie wpłynąć na wizerunek marki.
Zobacz wideo: świetna forma Man City w Pucharze Ligi
Mimo to wyniki finansowe są kiepskie. Strata 200 tys. funtów w pierwszym roku raczej nie zrujnuje portfela Lingarda (zarabia 100 tys. funtów tygodniowo), ale wskazuje, że chętnych na odzież produkowaną przez jego firmę nie ma tak wielu.
Bluzy w "JLingz" zaczynają się od 45 funtów, a pikowana kurtka kosztuje 70 funtów. W swojej ofercie Lingard ma również perfumy sygnowane jego nazwiskiem, skarpetki, czapki czy nawet etui na telefon komórkowy.
Tak wygląda bluza z "JLingz":
Zobacz także: Transfery. Thomas Mueller nie dla Manchesteru United. Anglicy desperacko poszukują napastnika
Zobacz także: Transfery. Ryan Giggs doradza Manchesterowi United. "Potrzebują 5-6 zawodników"