Totolotek Puchar Polski. Widzew - Legia. Marcin Kaczmarek: Zdaję sobie sprawę z deficytów, ale jestem dumny z piłkarzy

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: trener Marcin Kaczmarek
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: trener Marcin Kaczmarek

- Ci chłopcy dali z siebie tyle, ile mieli, a niektórzy jeszcze więcej. Nie wiem, czy możemy oczekiwać, że udźwigną taki ciężar, bo nie grali nigdy na takim poziomie - uważa trener Widzewa Łódź, Marcin Kaczmarek, po porażce z Legią Warszawa 2:3.

Łódzki drugoligowiec na 1/16 finału zakończył przygodę z Totolotek Pucharem Polski. Trener Marcin Kaczmarek nie ma pretensji do swojego zespołu, bo uważa, że zaprezentował się lepiej niż zakładano.

Czytaj też: Aleksandar Vuković: Trudno o trudniejszy teren na awans

- Chciałbym pogratulować zespołowi wielkiego zaangażowania, charakteru i dobrego meczu. Pamiętamy, z kim graliśmy. Legia to najbardziej utytułowana drużyna ostatnich lat. Szacunek, że przy stanie 2:0, dla wielu mecz się skończył w głowach, można to było odbić na 2:2. Summa summarum biorąc pod uwagę sytuacje, Legia miała ich więcej. Ma klasowych piłkarzy i to było widać. Jak będziemy podążali tą drogą i pracowali tak ciężko jak podczas meczu w trakcie tygodnia, Widzew będzie się rozwijał i rósł, a o to nam chodzi - podkreślił szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych.

Szef sztabu szkoleniowego Widzewa Łódź nie chciałby wypunktowywać słabych stron swojego zespołu w starciu z Legią Warszawa, bo jego zdaniem - trzeba szukać pozytywów.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Czy Robert Lewandowski ma szansę na Złotą Piłkę? "Życzę mu tego z całego serca"

- Ci chłopcy dali z siebie tyle, ile mieli, a niektórzy jeszcze więcej. Nie wiem, czy możemy oczekiwać, że udźwigną taki ciężar, bo nie grali nigdy na takim poziomie. Mieliśmy takich graczy jak Kornel Kordas, którzy grali pierwszy raz z takim przeciwnikiem. Zdaję sobie sprawę z deficytów i na każdej konferencji to powtarzam. Uważam, że w porównaniu do mocnego przeciwnika, zawodnicy dali z siebie tyle, ile mogli. Nie chcę robić gradacji. Jeden grał lepiej, drugi gorzej, ale całościowo drużyna pokazała, że jest jednością - mówił Kaczmarek.

Jego zdaniem w detalach widać jednak różnicę pomiędzy zespołem z trzeciego poziomu rozgrywkowego i ekipy z ekstraklasy.

- Rozmawialiśmy sobie z zawodnikami a propos smaczków piłkarskich, że widać jakość, że to są setki tysięcy euro, ale tak to powinno wyglądać. W sporcie wszystko jest możliwe, choć Legia to zespół stworzony za grube pieniądze. W Europie to wychodzi średnio, ale na krajowym podwórku pełna dominacja. Musimy robić wszystko, by Widzew rósł i rozwijał się. Podstawowy cel to awans do Fortuna I Ligi. Jak go nie będzie, rozwój zostanie wstrzymany. Dla takiego klubu z takim zapleczem to rzecz nadrzędna - przypomniał trener Widzewa.

Marcin Kaczmarek podkreślił również rolę kibiców w środowym spotkaniu, dla których było to ogromne święto, które dało się odczuć także na boisku.

- Chciałbym podziękować kibicom, bo to jest wielki fenomen. Powtarzałem to wielokrotnie, ale przy okazji takich meczów widać, jak ci ludzie są spragnieni wielkiej piłki. Olbrzymi szacunek, że można tak dopingować jak nasi fani. Mimo tych deficytów, jakie drużyna posiada, jestem dumny z tego co pokazali piłkarze. Nie muszę tego podkreślać, widownia to pokazała po ostatnim gwizdku, że można dziękować zawodnikom nawet po przegranym meczu. Nie możemy z przegranego meczu robić sukcesu, bo nigdy w sporcie się to nie dzieje - mówił.

Przeczytaj też relację z meczu Widzew Łódź - Legia Warszawa

Przy okazji klasyka Widzew - Legia powrócił "widzewski charakter", który pozwolił łodzianom doprowadzić do remisu. Choć oczywiście to inna piłkarska rzeczywistość, nie sposób do tego nie nawiązać.

- Nie wiem, jak zespół by reagował, jak by było na przykład 500 osób na meczu. To wszystko z czegoś wynika. Zawodnicy czytają, znają historię, wiedzą, że to był klasyk, chcą się pokazać. To jest naturalne, na tym to polega, tak to ma wyglądać zawsze. Widzę grupę, która ciężko pracuje w tygodniu i to się będzie przekładać. Ja wiem, że będziemy mieć trudne momenty, ale przy takim zaangażowaniu to jest baza, by budować, dokładać elementy, bo najważniejsze, że ta grupa ludzi ma do siebie zaufanie. Nie pracujemy ze sobą rok, dwa, trzy, a kilka miesięcy - nadmienił Kaczmarek.

Źródło artykułu: