Słynny klasyk Widzew Łódź - Legia Warszawa miał być hitem meczów 1/16 finału Pucharu Polski. Kibice się nie rozczarowali, bo zobaczyli aż pięć bramek, a losy awansu ważyły się do samego końca. Łodzianie na niewiele ponad kwadrans przed końcem doprowadzili do remisu 2:2.
Totolotek Puchar Polski. Paweł Kapusta: Czekając na Widzew w elicie (komentarz) >>
Przedstawiciel PKO Ekstraklasy uratował się przed wpadką w 84. minucie, gdy gola na wagę zwycięstwa strzelił Igor Lewczuk. Nie dziwi więc, że gracze Widzewa odczuwają niedosyt.
- Podnieśliśmy się z wyniku 0:2, wyrównaliśmy na 2:2 i mecz zaczął się od początku. Choć, gdy traci się bramki, to pozostaje niedosyt... W drugiej połowie dostaliśmy jednak przypadkowego gola, który zaważył na losach spotkaniach. Uważam jednak, że wstydu nie przynieśliśmy. Graliśmy dobrze, konsekwentnie, choć zdarzały się nam błędy. Legia popełniła ich mniej, dlatego dziś zwyciężyła - mówił po meczu w Polsacie Sport bramkarz Wojciech Pawłowski.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Łukasz Piszczek pożegna się z reprezentacją Polski. "To nie jest dobry moment na taką celebrację"
Dla Widzewa to koniec przygody w Pucharze Polski. Na kolejny mecz z Legią kibice będą musieli trochę poczekać, bo podopieczni Marcina Kaczmarka grają na poziomie II ligi. Tam jednak liczą się w walce o awans.
- Musimy cieszyć się z małych rzeczy. Na początku myślimy o tym, aby pokonać Resovię… Cieszę się, że mogliśmy pokazać się z fajnej strony w Pucharze Polski, bo to da nam dodatkowego kopa do pracy. Musimy być konsekwentni, ciężko pracować i robić wszystko na maksa - dodaje Pawłowski.
Totolotek Puchar Polski. Widzew - Legia. Marcin Kaczmarek: Zdaję sobie sprawę z deficytów, ale jestem dumny z piłkarzy >>
Łódzki klub jest wiceliderem rozgrywek. W niedzielę 3 listopada czeka nas hit, bo Widzew zagra z liderem Resovią.