PKO Ekstraklasa. Legia - Górnik. Znowu efektowna kanonada przy Łazienkowskiej

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: radość piłkarzy Legii Warszawa
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: radość piłkarzy Legii Warszawa

Legia Warszawa nie tylko wygrała 5:1 z Górnikiem Zabrze, ale po raz kolejny pokazała fantastyczny ofensywny futbol. Piłkarze Aleksandara Vukovicia dają do zrozumienia, że interesuje ich tylko mistrzostwo Polski.

Zaledwie 10 minut - między 53. a 63. potrzebowała Legia Warszawa, by strzelić cztery bramki Górnikowi Zabrze. Może nie jest to jeszcze wyczyn na miarę Roberta Lewandowskiego, ale na pewno coś co fani obu drużyn zapamiętają długo.

Legia od początku ruszyła do mocnego natarcia. Drużyna Aleksandara Vukovicia od kilku tygodni wygląda jak odmieniona. Pewnie z tyłu było już wcześniej, teraz z każdym meczem coraz lepiej wygląda gra w ofensywie. Oczywiście wiadomo było, że mecz z Wisłą Kraków (7:0) był takim, który zdarza się raz na wiele miesięcy, może lat. Jednak z Górnikiem piłkarze z Warszawy utrzymali bardzo wysoką formę.

Już na początku, w 6. minucie, Domagoj Antolić wrzucił a Paweł Wszołek efektownie uderzył głową. Przepięknie, tylko w sobie wiadomy sposób, strzał obronił Martin Chudy. Forma Antolicia to wielka zagadka tego sezonu. Wcześniej Chorwat ograniczał się do dreptania w okolicach środkowego koła, czasem zagrał jakąś nieszablonową piłkę. Zresztą mówili o tym chorwaccy dziennikarze, gdy zawodnik przechodził z Dinama Zagrzeb za 500 tysięcy euro. Gdy wielu zdążyło spisać go na straty, 29-letni rozgrywający nagle zaczął grać zupełnie inną piłkę. Pracuje ciężko na całym boisku, biega szybciej niż kiedykolwiek, jest zaangażowany w większość akcji swojej drużyny.

ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel: Mój syn chciał dostać się do płonącego helikoptera. Tego się nie robi

Piłkarze z Warszawy musieli być bardzo uważni, bo Górnik potwierdzał, że jest bardzo groźny w kontratakach. Swoje szanse mieli Łukasz Wolsztyński i Igor Angulo, ale to gospodarze w końcu przełamali opór rywali. Po szybkiej kontrze, strzelał Paweł Wszołek, piłka odbiła się od Pawła Bochniewicza i wpadła do bramki Chudego.

Bohater akcji, Wszołek, coraz lepiej czuje się przy Łazienkowskiej, jest bardzo dużym wzmocnieniem drużyny Vukovicia. Z kolei Górnik długo sprawiał wrażenie, jakby grał na utrzymanie bezbramkowego remisu, a po stracie gola, na utrzymanie niewysokiej porażki... chyba, że coś uda się strzelić.

ZOBACZ: Zapis meczu Legia - Górnik minuta po minucie

Udało się Legii. I nieprzypadkowo piszemy, że się udało, bo bramka na 2:0 ponownie padła po rykoszecie. Do kapitalnego podania Arvydasa Novikovasa dopadł Artur Jędrzejczyk, po strzale którego znowu pechowo interweniował Paweł Bochniewicz. To była zapowiedź kanonady przy Łazienkowskiej. Za chwilę po akcji Luquinhasa piłkę do pustej bramki skierował Wszołek, a dosłownie minutę później akcję Wszołka i Jarosława Niezgody wykończył Novikovas. Litwin strzelił swoją bramkę numer 4 w sezonie. Nieźle jak na zawodnika, który niedawno był uważany za wielkie rozczarowanie okna transferowego. Zanim zawodnicy Górnika się otrząsnęli, piątą bramkę dorzucił Jarosław Niezgoda, który zwiódł obrońcę rywali swoim charakterystycznym znakomitym balansem i strzałem z kilkunastu metrów pokonał bezradnego Chudego.

I znowu zapunktował Wszołek, który w tym sezonie ma na koncie już 3 gole i 3 asysty. I to wszystko w zaledwie 5 meczach. Wydaje się, że właśnie Wszołek był brakującym ogniwem w koncepcji Vukovicia.

ZOBACZ: Jak staczał się Lech Poznań

Pod koniec goście rzucili się do odrabiania strat. Najpierw na 5:1 trafił Przemysław Wiśniewski a potem, w sytuacji sam na sam, Igor Angulo. Był to jednak łabędzi śpiew drużyny Marcina Brosza. Rozczarowanie kibiców gości zamieniło się w frustrację, gdy sędzia VAR unieważnił gola Hiszpana.

Legia Warszawa wraca na pozycję lidera i jest w takiej formie, że aż chciałoby się napisać, że trudno będzie komukolwiek ją zatrzymać. Ale pamiętajmy, że w polskiej Ekstraklasie wszystko się może zdarzyć...

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 5:1 (1:0)
1:0 Wszołek 29’
2:0 Bochniewicz 53’ samobójcza
3:0 Wszołek 55’
4:0 Novikovas 57’
5:0 Niezgoda 63’
5:1 Wiśniewski 75'

Składy drużyn:

Legia: Majecki – Jędrzejczyk, Wieteska, Lewczuk, Karbownik – Martins, Antolić (59. Gvilia) – Wszołek, Luquinhas (60. Rosołek), Novikovas – Niezgoda (75. Kostorz)

Górnik: Chudy – Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża – Zapolnik (69. Ściślak), Matuszek, Bainović (39. Matras) – Wolsztyński (59.Kopacz), Jimenez - Angulo

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Żółte kartki: Bainović, Wiśniewski

Widzów: 22596

Źródło artykułu: