Premier League. Jose Mourinho is back. Ostatnia szansa dla Portugalczyka

Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Jose Mourinho witany na Old Trafford
Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Jose Mourinho witany na Old Trafford

Wraca jak bumerang. Jose Mourinho upada, jednak za każdym razem wstaje i trafia do klubu z absolutnego topu. W Tottenhamie dostał kolejny kredyt zaufania, jednak następnego już nie będzie.

Czy jest to małżeństwo z rozsądku? Zdecydowanie nie. Tottenham Hotspur potrzebował wstrząsu, zamieszania w kotle. W Premier League "Koguty" grają koszmarnie, wygrali zaledwie trzy mecze w dwunastu kolejkach i strzelili tylko 18 goli. Czternaste miejsce odbierane jest w kategorii klęski, londyńczycy mają już dość upokorzeń.

Prezes klubu Daniel Levy uderzył pięścią w stół. Potrzebował charyzmatycznej postaci, która z miejsca poprawi wyniki zespołu. Efekt nowej miotły potrzebny jest w Tottenhamie jak tlen do życia. Oprócz tego media od wielu tygodni donosiły, że Mauricio Pochettino "stracił szatnię" i to było przyczyną coraz gorszych wyników osiąganych przez drużynę.

Awanturnik


Nie ma w świecie futbolu drugiego trenera, który prowadziłby tyle znanych klubów. Rozpoczynał od FC Porto, potem trafił do Chelsea FC, a następnie Interu Mediolan, Realu Madryt, a na końcu Manchesteru United. CV bardzo imponujące, jednak wyłączając Porto i Inter, z każdego z tych klubów wylatywał z hukiem.

ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Dziwne zmiany Brzęczka w meczu z Izraelem. "Nie rozumiem o co mu chodziło"

To nie jest trener na lata. O takim marzył prezydent Królewskich Florentino Perez, który zatrudniał Portugalczyka w 2010 roku. Szybko jednak zrozumiał, że "The Spcial One" jest nie do okiełznania.

Mourinho doskonale wpasował się w klimat wojny katalońsko-madryckiej. Za jego czasów wróciły największe niesnaski z czasów El Clasico. Potrafił między innymi włożyć palec w oko Tito Vilanovie (ówczesny asystent Guardioli). Do historii przeszły również jego konferencje prasowe. "Wstydziłbym się wygrywać jak Barcelona". Dość powiedzieć, że Barca grała wówczas najładniejszą piłkę na świecie.

- Mourinho to defekt piłki nożnej. Mam nadzieję, że ktoś wreszcie coś zrobi w tym kierunku. On nie może psuć relacji między dwiema najważniejszymi instytucjami sportowymi w Hiszpanii - mówił Carles Vilarrubi, ówczesny wiceprezydent Dumy Katalonii.

Atmosfera podczas tych meczów była chora. Mourinho zakazywał piłkarzom Realu rozmów... z graczami Barcelony. W szatni Królewskich doszło do buntu, a z jego metodami pracy nie zgadzali się Sergio Ramos czy Iker Casillas. Pierwszy z nich na pytanie o powrót Portugalczyka powiedział wprost: - Nie chcemy go ponownie.

Mourinho miał konflikt z wieloma piłkarzami na świecie. W Manchesterze United podpadł mu Paul Pogba, największa gwiazda drużyny. "The Special One" miał wielkie pretensje do Francuza o brak odpowiedniego zaangażowania. Pomocnik odpowiedział szybko. - Kiedy gramy u siebie powinniśmy atakować, atakować i atakować - mówił mistrz świata. To tylko pogłębiło podziały w drużynie.

Zobacz także: Lewandowski znowu zaczarował Stadion Narodowy. Wygrana Polaków

Sytuacja była na ostrzu noża. Pogba stracił opaskę kapitana Manchesteru United, a potem miejsce w składzie. Było jasne, że prędzej czy później z drużyną pożegna się Pogba albo Mourinho. - Na konferencjach ciągle atakuje piłkarzy. Atakuje też przełożonych, bo nie dostaje tego, co chce. Nikt nie ma kontroli nad tym, co mówi. Moim zdaniem zawstydza klub - mówił legendarny Paul Scholes.

Działacze Manchesteru mieli dość niesfornego Mourinho. W grudniu odszedł w niesławie z kolejnego klubu. W przeszłości uznawany był za najlepszego trenera na świecie, potem częściej uznawany za ignoranta i toksycznego szkoleniowca, który potrafi pokłócić się z każdym.

Magia wciąż działa

Mourinho opuścił Czerwone Diabły w fatalnym stylu. Jego magia działa jednak na tyle, że zaledwie po kilku dniach... dostał trzy oferty prowadzenia klubów! W 2019 roku jego nazwisko łączone było z pracą w Bayernie Monachium, Realu Madryt, Boca Juniors, Arsenalu, Borussii Dortmund, Chelsea FC, Valencii oraz Milanie.

Pojawiła się także oferta z gatunku nie do odrzucenia. Właściciel Guangzhou Evergrande, Xu Jiayin, gotów był płacić Portugalczykowi 30 milionów euro za sezon plus bonusy. Dodatkowo Mourinho sam mógł ustalić długość kontraktu. 56-latek wolał jednak pracować w Europie, dlatego zdecydował się na Tottenham.

Pierwszy kontakt z "Kogutami" miał już w październiku. Daniel Levy nie był chętny, aby pożegnać się z Pochettino, jednak musiał zareagować. Drużyna brnie w ślepy zaułek i jest to ostatni moment, aby wrócić do walki o grę w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.

- Myślę, że z nowym stadionem Tottenham potrzebował dużego nazwiska, aby promować wartość klubu, a Mourinho z pewnością takim jest. Ale gwarantuję, że jeśli Levy nałoży takie same ograniczenia na Mourinho, jakie nałożył na Pochettino, pojawią się kłopoty. I to szybko - powiedział dziennikarz Guillem Balague.

Czasu Mourinho ma bardzo mało. W sobotę zagra na wyjeździe z West Ham United, a kilka dni później z Olympiakosem. Co ciekawe, już czwartego grudnia Tottenham zagra... na Old Trafford.

Zobacz także: Gigantyczny kontrakt dla Raheema Sterlinga

Źródło artykułu: