PKO Ekstraklasa. Korona - Raków. Mirosław Smyła porównał pracę w Kielcach do układania puzzli

Korona Kielce osiągnęła swój najlepszy wynik w tym sezonie, wygrywając z Rakowem Częstochowa 3:0. Trener Mirosław Smyła porównał pracę ze swoim zespołem do układania puzzli - My na razie zrobiliśmy ramy i wszystko powolutku dokładamy - powiedział.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Mirosław Smyła Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Mirosław Smyła
Korona Kielce pokonała Raków Częstochowa aż 3:0. - Drużyna zagrała całkiem przyzwoite zawody. Nareszcie przekłada się powolutku trening na mecz. To, co zawodnicy potrafią w zajęciach, można też w końcu pokazać kibicom i to mnie bardzo satysfakcjonuje. Od pierwszej minuty determinacja, zdyscyplinowanie i chęć gry były duże. Listopad to podobno zawsze miesiąc Korony Kielce i niech tak zostanie. Napawa też optymizmem to, co dzieje się z zawodnikami którzy nie są w jedenastce. Oni zawitali na boisku w późniejszym czasie i dali pozytywne zmiany - powiedział Mirosław Smyła, trener kielczan.

Kolejny raz Smyła postawił na tę samą jedenastkę. Z ławki rezerwowych z dobrej strony pokazał się Erik Pacinda. - On solidnie pracuje i chce udowodnić swoją wartość na treningach i na meczu. Zgłasza akces, jest chętny, pracuje i my to doceniamy. Niejedno dla drużyny jeszcze w tym roku zrobi - przekazał trener.

Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy!

Kielczanie byli zdyscyplinowani taktycznie. - Pewnymi etapami dokładamy pewne klocki. Obraz jest zamknięty przy układaniu puzzli, gdy ostatni element zostanie złożony. Inaczej nie wygląda to jak obraz. My na razie zrobiliśmy ramy i wszystko powolutku dokładamy. Nie chcemy grać chaotycznie, byle jak. Chcemy być zdyscyplinowani i to realizować. Ultra silny element gry Rakowa został solidnie zneutralizowany. Nie pamiętam by było z tego dużo zagrożenie. Warto solidnie trenować - dodał Smyła.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie Wisła 2019. Dawid Kubacki zadowolony po konkursie. "Nie zawsze dobre skoki są dalekie"

W odmiennym nastroju był Marek Papszun. - Dobrze, że już z Koroną nie gramy w tym roku, bo ten zespół nam ewidentnie nie leży. Wygrał z nami dwukrotnie w sposób zdecydowany. Ten mecz ułożył się dla nas nieszczęśliwie. Już w pierwszej akcji powalony został Kamil Piątkowski, który odurzony strzelił samobója. Później rzut karny i kolejny samobój. Korona wygrała w sposób zasłużony, ale początek meczu miał znaczenie dla jego obrazu. Mogę pogratulować gospodarzom zwycięstwa, ale walka trwa dalej. Nie poddamy się w meczu, będzie reakcja zespołu. Musimy sobie z tym poradzić, choć nie mam pretensji do zespołu. Będziemy analizować ten mecz i wyeliminować błędy, żeby wrócić do swojej normalnej dyspozycji. To nie był nasz dzień - przyznał szczerze trener Rakowa.

Flavio Paixao nowym królem polskiej ligi. Zobacz więcej!

Czy wpływ na grę częstochowian mają problemy ze stadionem w tym mieście - To dobra wymówka i mogę powiedzieć, że mocno wpływa. Oczywiście żartuję. Mieliśmy spotkanie z właścicielem, który uspokajał nas że wszystko idzie w dobrym kierunku. To człowiek wiarygodny i ja mu wierzę. Sprawy się toczą, a my musimy robić swoją robotę. Nasza gra w Kielcach była słaba i trzeba to sobie jasno powiedzieć - podsumował Marek Papszun.

Czy Korona Kielce utrzyma się w PKO Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×