Piłkarze Stali Stalowa Wola w tym sezonie II-ligowych rozgrywek bronią się przed spadkiem. Dla drużyny z Podkarpacia każdy punkt jest na wagę złota. W ostatniej kolejce "Stalówka" podejmowała Znicz Pruszków.
W 29. minucie piłkarze z Pruszkowa objęli prowadzenie 1:0. Stal wyrównała kwadrans przed końcem meczu, a w 82. minucie wyszła na prowadzenie. W doliczonym czasie gry zielono-czarni mogli jednak stracić trzy punkty. Arbiter odgwizdał bowiem rzut karny, który obronił bramkarz Stali, Krystian Kalinowski.
ZOBACZ TAKŻE: Puchar Polski. Mecze dostępne dla fanów na całym świecie
Bramkarz uratował trzy punkty
W końcówce meczu nie brakowało dramaturgii, a gospodarze drżeli o zwycięstwo. Poza rzutem karnym, jeden z zawodników Znicza trafił jeszcze w poprzeczkę bramki Stali.
ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Sebastian Szymański z pierwszym golem w reprezentacji. "Robię małe kroczki"
- Co można powiedzieć o takim meczu? Uważam, że to spotkanie powinniśmy zamknąć w 47. minucie. Byłoby 2:0 i myślę, że dowieźlibyśmy zwycięstwo. Wiedzieliśmy, jak gra Stal, że ma obiegi na długi słupek. Uważam, że w tym momencie nieodpowiedzialność zawodników, którzy kryją - powtarza się to samo, co z Widzewem. Tracimy dwie bramki po stałych fragmentach gry. O to mam pretensje - mówił po meczu Piotr Mosór, trener drużyny z Pruszkowa.
- W 90. minucie rzut karny - stare abecadło piłkarskie - zawodnik, który jest faulowany, nie podchodzi do rzutu karnego. On zdecydował, podszedł, nie strzelił. Nie mam pretensji, bo rzut karny to jest loteria - tak jak dla bramkarza, także dla zawodnika. Bramkarz uratował trzy punkty Stali - dodał szkoleniowiec drużyny z Pruszkowa.
Przedwczesny Mikołaj i analiza rzutów karnych
Dla Stali, broniącej się przed spadkiem, zwycięstwo w tym spotkaniu było niezwykle ważne. Piłkarze z Podkarpacia obecnie znajdują się w strefie spadkowej, a do bezpiecznej pozycji tracą trzy punkty. Gdyby nie zwycięstwo z drużyną z Pruszkowa, ta strata byłaby większa.
- Był to dla nas bardzo ważny, bardzo trudny mecz. Przede wszystkim patrząc na naszą sytuację w tabeli. To chyba dało się odczuć, że w niektórych momentach na samym początku byliśmy bardzo spięci. Tym bardziej, że trzeba było przyjąć prosty sposób gry na tak ciężkim boisku, co zrobił od początku Znicz i przez to stwarzał sobie groźniejsze sytuacje. Jedna z nich zakończyła się bramką. Całe szczęście, my z czasem poszliśmy po rozum do głowy. Zaczęliśmy mniej szukać piękna, a prostoty. To dało nam wyrównanie, później trzy punkty - komentował trener "Stalówki", Szymon Szydełko.
W obronie rzutu karnego bardzo przydatna okazała się praca asystenta Szymona Szydełki.
- Nie ukrywam też w ostatnich minutach mieliśmy też trochę przedwczesnego Mikołaja. Obroniony rzut karny. To w pewnym stopniu loteria, ale uważam, że zadanie było dobrze odrobione. Mój asystent przygotował bramkarza. Wysłał mu, w który róg jest najczęściej uderzany rzut karny. To w dużej mierze przyczyniło się do obrony. Później jeszcze była poprzeczka w ostatniej sytuacji. Jeszcze dobitka prawie do pustej bramki. Trochę mieliśmy w tym szczęścia, jak nie dużo - wyjaśniał trener. - Na pewno punkty dla nas, jak tlen - podsumował.
Pucharowy rywal Lecha Poznań
"Stalówka" to rywal Kolejorza w 1/8 Totolotek Puchar Polski. Zielono-czarni we wcześniejszej rundzie po rzutach karnych wyeliminowali z tych rozgrywek GKS Katowice. W konkursie "jedenastek" świetnie spisał się bramkarz Stali Krystian Kalinowski, który obronił dwa uderzenia.
Mecz Stali Stalowa Wola z Lechem Poznań zostanie rozegrany 4 grudnia o godzinie 12:15.