Dzień wcześniej Klose, urodzony w Opolu gwiazdor niemieckiej kadry, dostał jednak ostrzeżenie. Zadzwonił do niego ulubiony wujek Bogdan, sędzia niższych lig z okręgu opolskiego. - Muszę cię ostrzec - powiedział i wyjaśnił, że kilka gazet przedstawiło go jako "zimnego Niemca, który odwrócił się od Polski".
Kulisy tamtego meczu Polska - Niemcy z 6 września 2011 roku (2:2) i cały mechanizm powstawania niechęci, a potem wściekłości do tego wybitnego napastnika Miroslav Klose ujawnia teraz w swojej biografii pt. "Miro", napisanej przez dziennikarza Ronalda Renga (Wydawnictwo Zysk i S-ka).
Dobry i zły Niemiec
Było ich dwóch: dobry i zły Niemiec. Łukasz Podolski i Miroslav Klose urodzili się w Polsce, ale rodzinne koleje losu sprawiły, że zostali reprezentantami za zachodnią granicą. Przez lata w świadomości polskiego kibica Podolski funkcjonował jako ten, który kocha Polskę, mówi po polsku, wróci do Polski (do Górnika Zabrze, któremu kibicuje). To Podolski na mistrzostwach Europy w 2008 roku, po meczu z Polską paradował w koszulce Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO: Trener snu jak u Cristiano Ronaldo. Robert Lewandowski dba o każdy detal swojej formy
Miroslav Klose rzekomo nie chciał mieć z Polską nic wspólnego, nie kochał kraju, w którym się urodził on i jego rodzice. I w ogóle nie chciał po polsku rozmawiać. Tak przez lata myśleli kibice w Polsce.
- To totalna bzdura! - mówi teraz w książce najlepszy strzelec reprezentacji Niemiec w historii (71 goli).
Mirosław Marian Klose urodził się w Opolu, w 1978 roku. Jego ojciec Józef był piłkarzem, mama Barbara grała w piłkę ręczną, 45 razy zagrała w reprezentacji Polski. Niedługo po urodzeniu Mirosława rodzina wyjechała do Francji, bo Józef dostał kontrakt w AJ Auxerre. Wrócili w 1984 roku, ale tylko na 3 lata. Do Kusel, małego miasteczka pod Kaiserslautern wyjechali w 1987 roku, za lepszym życiem. Mirosław miał 9 lat. Na pierwszym dyktandzie w szkole po niemiecku napisał dobrze tylko dwa wyrazy: ja i danke.
Sebastian Mila. Gol, który zmienił piłkarza - Czytaj więcej
Tak jak ojciec, poszedł w piłkę. W reprezentacji Niemiec zadebiutował 24 marca 2001 roku meczem z Albanią. Gry w reprezentacji Polski nie rozważał. I choć selekcjoner Jerzy Engel jeździł do niego i próbował przekonywać do występów z orłem na piersi, Miroslav Klose decyzji nie zmienił.
Medialna machina
O tym, że w Polsce przez lata miał opinię zimnego Niemca i że we wrześniu 2011 roku, gdy po raz pierwszy w życiu zagrał przeciwko Polsce, kibice wygwizdali go w Gdańsku, zadecydowały tryby medialnej machiny.
W książce Klose i Reng poświęcili temu obszerny fragment:
"Ten obraz wyłonił się głównie z jednego zdania, które jego ojciec wypowiedział pięć lat wcześniej. Dariusz Łuszczyna, dziennikarz sportowy z warszawskiego tabloidu "Fakt", w 2006 roku, przed mistrzostwami, pojechał do Kusel, aby odwiedzić polską rodzinę wielkiego niemieckiego napastnika. Josef Klose nie udzielał żadnych wywiadów. Ciężko wytłumaczyć, czemu zrobił wówczas wyjątek. No tak, dziennikarze brukowców potrafią być uparci.
Rzeczowo, w przemyślany sposób, odpowiedział, dlaczego Mirek gra dla Niemiec, a nie dla Polski. Mirek piłkarsko wychował się w Niemczech i dopiero tam zaczął grać. W Polsce spędził nie więcej niż trzy lata swojego życia. Nawet we Francji mieszkał dłużej.
- Wszystko, co ten chłopak osiągnął w piłce nożnej, zawdzięcza niemieckim zespołom i mnie - mówił ojciec.
W rozmowie brzmiało to logicznie i poprawnie, a w artykule w "Fakcie" cytat został użyty rzeczowo, z wytłumaczeniem. W podpisie zdjęcia napisano mimochodem: "Józef Klose: W szkole mówili na niego Niemczor, a w Niemczech - Polak". (Niemczor to negatywne określenie Niemca w Polsce).
Dalej w podpisie zdjęcia można było przeczytać: "Sam mówi, że jest Ślązakiem i Europejczykiem". Josef Klose chciał w ten sposób odciąć się od tych, który uwłaczali innym ze względu na pochodzenie.
Kilka tygodni później gazeta "Sueddeutsche Zeitung" powróciła do tego artykułu i przedstawiła te cytaty w innym kontekście: "Jeśli prasa w dalekiej Warszawie pisze, że bez Polaków, Klosego i Podolskiego, reprezentacja Niemiec nie byłaby taka dobra, to oburzenie wśród Ślązaków z niemieckim pochodzeniem jest ogromne".
Dalej pisali: "Josef Klose, w każdym razie, reaguje z lekkim rozdrażnieniem: - Jestem Ślązakiem i Europejczykiem. Wszystko, co ten chłopak osiągnął w piłce nożnej, zawdzięcza niemieckim zespołom i mnie.
Nagłówek w tekście brzmiał następująco: "Ojciec Miroslava Klosego nie chce jednego: uchodzić za Polaka".
Dziennikarze z "Frankfurter Allgemeine Zeitung" podłapali artykuł "Sueddeutsche Zeitung" i napisali artykuł o tym, dlaczego Josef Klose denerwuje się na swoją dawną ojczyznę. Denerwuje się? Myślał, że wytłumaczył coś na spokojnie.
Owe treści zaczęły żyć własnym życiem. Polskie gazety odnosiły się do "Frankfurter Allgemeine Zeitung", a im więcej jedni spisywali od drugich, tym bardziej drastyczne wydawały się wypowiedzi.
Pewnego dnia rozeszło się podświadome przeświadczenie, że "die Kloses", czyli również Miroslav, nie chcą mieć do czynienia z Polską. Oryginalny tekst z gazety "Fakt" najwyraźniej nie interesował nikogo.
Miroslav nie chciał rozmawiać z polskimi dziennikarzami po meczach mistrzostw świata. Przekształciło się to oczywiście w świadomość, że nie chciał rozmawiać po polsku.
"Jeszcze na mundialu w Niemczech udzielał wywiadów po polsku, ale potem postanowił z tym skończyć. Zapewne stąd wziął się wizerunek wyrzekającego się własnych korzeni aroganta" - pisał największy polski dziennik, "Gazeta Wyborcza".
Gdy Miroslav to usłyszał, przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. Wydawało mu się, że nigdy nie odmówił udzielenia wywiadu, a podczas mundiali wielokrotnie stawał przy niekończących się kolejkach dziennikarzy.
Mauricio Pochettino o Borucu: "Co on wyprawia?" - Czytaj więcej
- Oczywiście nie mogłem odpowiadać wszystkim z czterystu dziennikarzy. Prawdopodobnie minąłem jakiegoś redaktora z Polski, bo rozmawiałem przez dwadzieścia minut z innym. Ale żeby wyciągać z tego wnioski, że postanowiłem nie udzielać już wywiadów po polsku? Trudno na coś takiego wpaść."
Niemcy poprosili o wywiad
Gdy reprezentacja Niemiec wybierała się do Polski na Euro 2012, rzecznik prasowy kadry Harald Stegner postanowił zmienić obraz Klosego. Widział, jak gwizdy w Gdańsku mocno w niego uderzyły, piłkarz musiał oczyścić atmosferę. Postanowił, że Miroslav Klose udzieli wywiadu dużej polskiej gazecie i wyjaśni Polakom, jak to z nim jest. Doszło do tego, że to Niemcy zaproponowali rozmowę.
W "Gazecie Wyborczej" Miroslav Klose powiedział: - Tu się urodziłem, tu spędziłem część dzieciństwa, tu mam rodzinę. Poza tym, moja żona pochodzi z Polski. Z dziećmi rozmawiamy po polsku i po niemiecku. Jak pan słyszy, mój polski jest nie najgorszy, choć czasem wtrącam niemieckie słowa. Nigdy nie zapomnę, skąd pochodzę.
Miroslav Klose jest królem strzelców mistrzostw świata z 2006 roku oraz wicemistrzem świata z 2002 roku i mistrzem świata z 2014 roku. Jest też najskuteczniejszym piłkarzem w historii mundiali (16 goli) i najlepszym strzelcem reprezentacji Niemiec w historii (71 goli). 1 listopada 2016 roku oficjalnie zakończył karierę.
W 2018 roku otrzymał tytuł honorowego obywatela Opola.
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)