Polski golkiper w tym sezonie obronił już 58 strzałów i pod tym względem nie ma sobie równych w Bundeslidze. Rafał Gikiewicz puścił 19 goli, co daje mu skuteczność na poziomie 75 proc. To bardzo udany sezon w wykonaniu Polaka, ale Gikiewicz skupia się na postawionych sobie celach. To utrzymanie w Bundeslidze i zakończenie sezonu z ośmioma meczami bez straty gola. Póki co takich spotkań ma cztery.
Mimo tego, że jest na czele klasyfikacji bramkarzy, to wśród polskich kibiców nie wzbudza takiego zainteresowania, jak Robert Lewandowski. Gikiewicza nie dostrzega też selekcjoner Jerzy Brzęczek, który nie powoływał go na ostatnie mecze eliminacji mistrzostw Europy.
Gikiewicz skupia się jednak na sobie. Wie, że nie ma możliwości, by być bardziej popularnym od Lewandowskiego. - Mam wrażenie, że wiele osób trochę przymyka oko na to, co robię ja. Przecież to mój debiutancki sezon i Unionu w Bundeslidze. Gdyby ktoś inny takie statystyki wykręcał, to pewnie codziennie by o tym pisano i mówiono. A tu na razie cisza, ale... przywykłem do tego i robię swoje - powiedział polski bramkarz w rozmowie z "Super Expressem".
Polak od pięciu lat gra w Niemczech i buduje swoją markę za naszą zachodnią granicą. Dobrymi występami zwraca na siebie uwagę silniejszych klubów. - Chyba nie przynoszę wstydu. W klasyfikacji bramkarzy są duże nazwiska, piłkarze zarabiający miliony euro. A Gikiewicz z Olsztyna, zwykły Polaczek, który wyjechał niechciany w polskiej lidze jest na razie numerem 1 - dodał Gikiewicz.
Zobacz także:
Liga Mistrzów: walka o ostatnie przepustki do fazy pucharowej. Bayern znów bierze na celownik Tottenham (terminarz)
Liga Mistrzów. Carlo Ancelotti odchodzi! Trzęsienie ziemi w Napoli
ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020