Prezydent Turcji zamienił jego życie w piekło. Hakan Sukur opowiedział o swoim koszmarze
Hakan Sukur na początku tysiąclecia był w Turcji bohaterem. Dziś uważany jest za wroga narodu, bo krytykował prezydenta Recepa Erdogana. Słynny napastnik musi ukrywać się w USA i właśnie opowiedział, jak jego życie zmieniło się w koszmar.
Turecki bramkarz aresztowany. Brązowy medalista MŚ 2002 podejrzany o terroryzm >>
Słynny napastnik wstąpił do Partii Sprawiedliwości i Rozwoju znanej w Turcji pod skrótem AKP. To ona rządzi krajem, a prezydentem z jej ramienia został Recep Erdogan. Sukur jednak po dwóch latach odszedł z partii po wybuchu afery korupcyjnej. To otworzyło mu oczy.
48-latek nie tylko odszedł, ale także zaczął publicznie krytykować prezydenta i jego partię. To z kolei oznacza wyrok. Były piłkarz szybko stał się wrogiem narodu, a Erdogan nakazał go aresztować. Wtedy brązowy medalista mistrzostw świata w trosce o bezpieczeństwo musiał podjąć decyzję o ucieczce.
Sukur znalazł schronienie w Stanach Zjednoczonych, gdzie przebywa do dzisiaj. Za wielką wodą już nie jest gwiazdą. Najpierw pracował w kawiarni. Dziś jest kierowcą ubera, a także sprzedaje swoje książki. Wiedzie skromne życie, ale w zamian ma namiastkę bezpieczeństwa. Namiastkę, bo zdarzały się chwile, gdy policja musiała chronić jego domu.
Były napastnik Interu Mediolan uciekł przed reżimem Erdogana, ale w kraju pozostali rodzice. To oni dziś cierpią za to, że ich syn ma inne spojrzenie na politykę niż prezydent. Ojciec trafił do więzienia, z którego wyszedł dopiero gdy zdiagnozowano u niego raka. Obecnie przebywa w areszcie domowym. Matka Hakana także walczy z nowotworem.
- Uwielbiam nasz kraj, naszą flagę. Jestem wrogiem złej polityki i postawy, która ma na celu odseparowanie nas od Zachodu. Tak się dzieje przez polityków, którzy czują się osaczeni, bo popełnili wiele przestępstw i boją się wszystkich, którzy przypominają im o zbrodniach - komentuje Sukur.
Piłkarz na razie w ogóle nie myśli o powrocie do rodzinnego kraju. Tam nadal jest wystawiony za nim list gończy. Przekroczenie tureckiej granicy mogłoby się bardzo źle skończyć.
- Powrót oznaczałby postawienie przed sądem, najprawdopodobniej więzienie, a w dodatku do uszu Sukura na pewno docierają również sygnały o przypadkach tortur w zakładach karnych i to może oddziaływać na jego wyobraźnię - mówił w portalu WP SportoweFakty Karol Wasilewski, analityk ds. Turcji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Byłemu reprezentantowi Turcji grozi kara więzienia. Za obrazę prezydenta >>
Sukur w wywiadzie dla "Welt am Sonntag" zaapelował do prezydenta Turcji, by przywrócił kraj na właściwą drogę. Ponadto liczy, że świat nie pozwoli na to, by jego naród stał się krajem, w którym niszczy się demokrację, praworządność i wolność.