"The Reds" są liderem Premier League z przewagą 13 pkt. nad Manchesterem City, w dodatku mają dwa rozegrane spotkania mniej. Na dziś więc pytanie nie brzmi, czy zdobędą tytuł, a raczej jak szybko go sobie zapewnią. W realiach angielskiego futbolu takiej zaliczki - dysponując w dodatku ogromnym potencjałem - roztrwonić się już nie da.
Zespół Juergena Kloppa ma duży komfort i może się skupiać na mniejszych celach, a jednym z nich jest z pewnością pokonanie odwiecznego rywala.
Jeśli nie Manchester United, to kto?
To było 20 października i 9. kolejka rozgrywek. "The Reds" pojechali na Old Trafford z kompletem zwycięstw i mimo że byli zdecydowanym faworytem, zdarzyło im się potknięcie. Mogli nawet przegrać, bo aż do 85. minuty "Czerwone Diabły" prowadziły 1:0 po bramce Marcusa Rashforda. Wyrównał dopiero w końcówce Adam Lallana.
ZOBACZ WIDEO: Kontrowersje wokół wyboru najlepszej jedenastki roku wg UEFA. "Kante usunięty, żeby było miejsce dla Ronaldo"
Ole Gunnar Solskjaer marzy o zapunktowaniu na Anfield, lecz doskonale wie, że zadanie będzie piekielnie trudne. - Potrzebujemy bardzo dobrej formy, żeby tam wygrać. W zeszłym miesiącu pokonaliśmy Manchester City, a w poprzednim sezonie Paris Saint-Germain. Jeśli chcemy powtórzyć sukces na stadionie lidera, musimy się wspiąć na równie wysoki poziom.
Norweg uważa jednak, że źródeł inspiracji nie zabraknie. - Na Old Trafford zremisowaliśmy z Liverpoolem, a mogliśmy nawet zwyciężyć. Jeśli spojrzymy wstecz, to znajdziemy spotkania, z których możemy czerpać wiarę.
Liverpool mknie po tytuł, Man Utd chce Ligi Mistrzów
Obie drużyny mają aktualnie zupełnie odmienne cele. "The Reds" robią wszystko, by po raz pierwszy od 30 lat świętować mistrzostwo Anglii i ten cel jest dla nich numerem jeden. "Czerwone Diabły" zaś na taki sukces nie mają obecnie szans, ale chcą ratować miejsce w pierwszej czwórce.
->Premier League: Jan Bednarek zdobył gola. Niespodziewany remis Manchesteru City
Dobry wynik w niedzielę wlałby w serca kibiców Man Utd wielką nadzieję, bo punkty straciła Chelsea, która przegrała na wyjeździe z Newcastle United (0:1). Jeśli podopieczni Ole Gunnara Solskjaera pokonają Liverpool, ich strata do strefy premiowanej udziałem w Lidze Mistrzów zmaleje do zaledwie dwóch "oczek".
Jak to jednak zrobić, jeśli rywal ma wręcz zabójcze statystyki? Drużyna Juergena Kloppa wygrała dwanaście ligowych spotkań z rzędu, nie przegrała od 38 kolejek i zebrała w tym czasie 104 pkt.
To nie koniec. Ostatnią drużyną, która uniknęła porażki na Anfield było Leicester City. "Lisy" zremisowały tam 1:1, a miało to miejsce w styczniu 2019 roku. Później Liverpool wygrał u siebie 18 meczów z rzędu.
->Premier League. Watford - Tottenham: Trwa niemoc Kogutów. Tym razem bezbramkowy remis z Watford
Znacznie dłuższa jest seria "The Reds" bez domowej porażki. Po raz ostatni doznali jej 23 kwietnia 2017 roku w starciu z Crystal Palace (1:2). Potem rozegrali u siebie 51 spotkań, w których nie przegrali ani razu.
Mecz Liverpool FC - Manchester United rozpocznie się w niedzielę o godz. 17:30.