Początek w nowym klubie Quique Setien miał znakomity. Co prawda zwycięstwo z Granadą (1:0) nie było okazałe, jednak styl zaprezentowany przez Barcelonę budził podziw kibiców i dziennikarzy. Blaugrana zagrała jak za dawnych lat. Dominowała, cierpliwie budowała swoje akcje. W całym meczu wymieniła 1002 podania i miała 83 procent posiadania piłki (średnia za kadencji Ernesto Valverde to 64,5 proc.)
Duma Katalonii zeszła na ziemie już tydzień później, gdy w fatalnym stylu przegrała na wyjeździe z Valencia CF (0:2). Po tym spotkaniu pojawiły się także pierwsze nieporozumienia w zespole. "Setien wprowadza sporo nowości taktycznych, co nie podoba się wielu zawodnikom" - podkreśla dziennik "Sport".
Niektórzy piłkarze nie czują się wygodnie z tym, gdy muszą wciąż trzymać się swojej pozycji. Brakuje im swobody w grze. Nie skreślają nowej taktyki, ale uważają, że środek sezonu nie jest odpowiednią porą na eksperymenty. "Zawodnicy boją się, że zabraknie im czasu, dobrze zrozumieć nowe schematy" - dodaje katalońskie źródło.
ZOBACZ WIDEO: Transferowa karuzela na ostatniej prostej! "Tylko do tej ligi może w tej chwili trafić Krzysztof Piątek"
Po porażce z Valencią (0:2), całkowitą winę na siebie wziął Quique Setien. - Niektóre rzeczy zostały źle zinterpretowane albo źle je wytłumaczyliśmy. Widzieliśmy to.
Podania nie było głębokie, nie nad taką grą pracujemy - tłumaczył szkoleniowiec.
Dziennik "Sport" przekonuje, że kluczowy w realizacji taktyki Setiena jest klasowy środkowy napastnik. Po kontuzji Luisa Suareza, FC Barcelona ma jednak dużą lukę w ofensywie.
Czytaj także:
Tottenham Hotspur o krok od pozyskania napastnika
Klub Karola Świderskiego może zostać karnie zdegradowany