Przygoda Tomasza Smokowskiego z Polsatem Sport trwała niespełna 1,5 roku. Według naszych informacji jednemu z najpopularniejszych polskich komentatorów dano do wyboru: praca tylko dla stacji albo dla własnego kanału w serwisie YouTube. Wybrał drugą opcję. Współtworzony przez niego "Kanał Sportowy" ma 72,5 tysiąca subskrybentów, choć dopiero zaczyna działalność.
Jak się dowiedzieliśmy, w telewizji Polsat doszło do sporu kompetencyjnego. Z inicjatywy Mariana Kmity, szefa sportu, stacja zakazała komentatorom prowadzenia zewnętrznych kanałów, m.in. na serwisie YouTube. Ma to związek właśnie z powstaniem tzw. "Kanału Sportowego". To projekt, w który zaangażowali się między innymi Smokowski oraz Mateusz Borek.
Smokowski jest centralną postacią tego projektu, "spiritus movens" przedsięwzięcia, dlatego nie zdecydował się na zamknięcie kanału. Zresztą już wcześniej Smokowski, z podobnego powodu, będąc u szczytu popularności, zdecydował się na odejście z NC+. Na razie nie udało się nam skontaktować z samym zainteresowanym.
ZOBACZ Spadek oglądalności meczów kadry
Wewnętrzne rozporządzenie Polsatu koliduje także z działalnością pozaetatową innych komentatorów. Według naszych informacji Jerzy Mielewski i Marcin Lepa zgodzili się oddać Polsatowi (za symboliczną opłatą) kanał "Prawda Siatki", choć jak dodają autorzy, formuła programu się nie zmieni.
ZOBACZ I liga żużla z Polsatu do NC+
Ale podobne kanały mają także inni rozpoznawalni i uznani komentatorzy oraz dziennikarze zajmujący się piłką nożną, choćby Roman Kołtoń ("Prawda Futbolu") oraz Sebastian Staszewski ("Po gwizdku"), zaś Borek jest zaangażowany w projekt "Kanał Sportowy". Na razie nie ma informacji na temat przyszłości pozostałych komentatorów.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pol ostro o Ekstraklasie. "Zawalają nas wątpliwej jakości Hiszpanie. Nie potrafimy nikogo zatrzymać"