Bundesliga. Hertha Berlin tragiczna, Krzysztof Piątek bezradny! Zasłużona porażka z FSV Mainz

Getty Images / Maja Hitij/Bongarts/ / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Maja Hitij/Bongarts/ / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Krzysztof Piątek miał nastrzelać goli najbardziej dziurawej obronie w Bundeslidze, a to jego Hertha pełna jest dziur wielkości kraterów. Klub z Berlina przegrał z 1.FSV Mainz 1:3, bo zagrał tragicznie. I zasłużenie został wygwizdany.

Mainz do tego meczu traciło prawie 2,4 gola na mecz. To wydawał się łatwy cel, trzeba było odpowiednio przymierzyć. Ale żeby przymierzyć, wypadałoby w ogóle podejść pod bramkę. Hertha Berlin od początku miała przygniatającą przewagę w posiadaniu piłki, ale nie wiedziała, co z nią zrobić. Była jak jej obrońca Niklas Stark, zakręcony w polu karnym przez Robina Quiaisona przy golu w 17. minucie.

Krzysztof Piątek zagrał od początku, bo już dziś jest jednym z najważniejszych piłkarzy Juergena Klinsmanna. I jeśli wierzyć Niemcowi, to wokół Polaka buduje siłę ofensywną drużyny. To jest projekt długofalowy, nie na teraz, nie na już. Klinsmann tym przekonał Piątka, że warto jednak wybrać przeciętną dziś Herthę kosztem Tottenhamu prowadzonego przez Mourinho.

Klinsmann ma ogrom roboty. Bo dziś Hertha nawet nie przypomina krytykowanego miesiącami Milanu. A Piątek – o czym mówił nam Artur Wichniarek – zamienił słabą drużynę na inną słabą drużynę. W pierwszej połowie Polak oddał tylko jeden niegroźny strzał, bo nie miał kto mu dogrywać piłek. Jego koledzy głupieli, gdy musieli podjąć jakąś decyzję. On sam też nie był widoczny, aktywny.

ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią

Od początku mądrzejsi, bardziej konkretni byli goście z Moguncji. Zakładali pressing w środku pola i mieli robotę z głowy, bo berlińczycy nie byli sobie w stanie z nim poradzić. A z przodu stwarzali zagrożenie. W 17. minucie Levin Oztunali zagrał dokładnie do Robina Quaisona, ten w dziecinny sposób zwiódł Niklasa Starka i strzałem po ziemi, przy słupku pokonał Rune Jarsteina. To było wykonanie wyroku z zimną krwią.

Ależ słowa Klinsmanna o Piątku! - Czytaj

Potężna porcja gwizdów na Stadionie Olimpijskim żegnająca schodzących na przerwę piłkarzy była więcej niż zasłużona.

Gra gospodarzy nieco się ożywiła, gdy na boisko weszli Dodi Lukebakio i Javailo Dillrosun. Klinsmann nie miał wyboru, musiał coś zmienić. Szczególnie z tym pierwszym zawodnikiem, młodym Belgiem, Piątek jakby złapał lepszy kontakt, szukali się na boisku. Ale konkretów wciąż brakowało, choć Lukebakio w jednej z akcji pokazał, że umie huknąć z dystansu.

A Hertha przecież potrafi - chociaż z przodu - być skuteczna. Pokazała to kilka dni temu w meczu z Schalke 04 Gelsenkirchen. Piątek przestawiał wtedy obrońców z Gelsenkirchen, dominował nad nimi. Był skuteczny, tak jak drugi napastnik Pascal Koepke.

To Koepke w sobotę w 67. minucie był najbliższy gola, ale z kilkunastu metrów uderzył w boczną siatkę.

Goście podwyższyli wynik w 82. minucie. Quaison dograł na piąty metr do Karima Onisiwo, a ten tylko dołożył nogę.

I nawet to, że dwie minuty później Jeffrey Bruma przypadkowo wpakował piłkę do własnej bramki, niczego nie zmieniło. Goście kontrolowali spotkanie, a w doliczonym czasie gry strzałem z rzutu karnego Herthę dobił Quaison. Trzy zasłużone punkty pojechały do Moguncji.

Piątek zagrał cały mecz, Hertha przegrała 1:3, wściekli kibice żegnali ją gwizdami. Według zapewnień Klinsmanna, fani, piłkarze, Krzysztof Piątek powinni być spokojni, bo Hertha według planu, jeszcze będzie wielka. Tylko weź im to - po takim meczu - spokojnie wytłumacz.

Hertha Berlin - 1.FSV Mainz 05 1:3 (0:1)
0:1 - Karim Robin Quaison 17'
0:2 - Onisiwo 82'
1:2 - Jeffrey Bruma (sam.) 84'
1:3 - Robin Quaison 90+4'

Hertha: Rune Jarsein - Marius Wolf, Niklas Stark (Dodi Lukebakio 46') Dedryck Boyata, Jordan Torunarigha, Maximilian Mittelstadt - Stantiago Ascacibar, Marko Grujić (Javailo Dillrosun 46'), Arne Maier - Pascal Koepke (Vedad Ibisević 72'), Krzysztof Piątek.

FSV Mainz: Robin Zentner - Jeremiah St Juste, Jeffrey Bruma, Moussa Niakhate - Leandro Barreiro, Danny Latza (Kunde Malong 76'), Ridle Baku, Daniel Brosinski (Aaron Martin 67'), Levin Oztunali - Adam Szalai (Karim Onisiwo 81'), Robin Quaison.

Żółte kartki: Wolf, Ascacibar - Latza.
Czerwona kartka: Wolf (za dwie żółte).

Pozostałe wyniki sobotnich meczów:

Schalke 04 Gelsenkirchen - SC Paderborn 1:1 (0:0)
1:0 - Ahmed Kutucu 63'
1:1 - Klaus Gjasula 81'

SC Freiburg - 1899 Hoffenheim 1:0 (1:0) 
1:0 - Luca Waldschmidt 40'

Werder Brema - Union Berlin 0:2 (0:0)
0:1 - Marius Bülter 52'
0:2 - Marius Bülter 72'

VfL Wolfsburg - Fortuna Duesseldorf 1:1 (0:1)
0:1 - Matthias Zimmermann 13'
1:1 - Renato Steffen 50'

Komentarze (43)
avatar
Jurek Maślanka
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kiedy wreszcie skończycie egzaltację z tym miernym grajkiem??? Był dobry na początek w cienkiej lidze włoskiej. Jak go popilnowali był bezradny bo to drewniak. Dużo bramek z karnych i tyle w te Czytaj całość
avatar
Fabio Mariano
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jego tam management wpierd.... Ił na muke b.slaby gracz to chcą wyciągnąć jak najwięcej za każdy transfer hajs 
faktowesporty
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hertha nie jest żadną "jego" Herthą, słabiakiem jest, ale piszcie dalej, że to wina pomocników, że mu nie podają, że murawa parzy w nogi. 
avatar
Mariusz Bogusławski
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sportowy awans pana Fraitaga buhaha spadłeś na dno kopacz drewniany zawsze będzie kopaczem z drewna !! A gra herty to porażka w III lidze polskiej obrońcy robią mniej strat jak ci kopacze 
avatar
Mariusz303
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wracaj chłopie do Dzierzoniowa