Aleksandar Vuković znowu pokazał, że ma "jaja". Wprowadził 18-letniego Rosołka w krytycznym momencie, kiedy Legia przegrywała, a kibice gwizdali. I młody napastnik w swoim szóstym meczu w ekstraklasie strzelił drugiego gola, wyrównał. To była 70. minuta i od tego momentu zaczął się powrót gospodarzy z dalekiej podróży.
Mało kto przypuszczał, że zespół z Łodzi sprawi gospodarzom tyle problemów. ŁKS jest w strefie spadkowej od sierpnia, przed przerwą w rozgrywkach umocnił się na ostatnim miejscu w tabeli, a do Warszawy na inauguracje rundy przyjechał po sprzedaniu najlepszego piłkarza Daniego Ramireza. To wszystko nie miało jednak kompletnie znaczenia. Goście przy golu Łukasza Piątka "poklepali" w polu karnym lepiej niż ich były hiszpański kolega. A Piątek strzelił pewnie po ziemi i cieszył się podwójnie - bo to w końcu z krwi i kości polonista.
Skoro w Warszawie wysoko przegrywały lepsze ekipy od ŁKS-u, to choćby na tej podstawie w ciemno można było zakładać pogrom klubu z Łodzi. I rzeczywiście - od strony technicznej, goście nie mieli do Legii podejścia, ale grali twardo i konsekwentnie. Taka taktyka długo nie pozwalała rozkręcić się kreatywnym graczom, Michałowi Karbowinikowi czy Luquinhasowi. Dlatego Arkadiusz Malarz, poza strzałem Jose Kante, nudził się w bramce w pierwszej połowie.
Serie A: Arkadiusz Milik z golem. Wróciły stare grzechy Napoli. Wicemistrz Włoch przegrał z US Lecce
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Dla bramkarza gości to też był szczególny meczy. Malarz w lipcu 2019 r. z mikrofonem w ręku i łzami w oczach nazwał się "legionistą", czule pożegnał się z warszawskimi kibicami po prawie pięciu latach gry dla Legii. W niedzielę nie dał się ponieść emocjom. Po kilku minutach pokazał, że dalej broni na wysokim poziomie. Gdy strzelił Kante, Malarz świetnie zareagował, wybił się z miejsca i odbił piłkę nad poprzeczkę.
W drugiej połowie znowu skakał jak w czasach, kiedy należał do najlepszych zawodników Legii. Zatrzymał strzał Luquinhasa z daleka i Kante z przewrotki. Ale rezerwowy Maciej Rosołek popsuł mu wieczór. 18-latek po świetnym podaniu Waleriana Gwili strzelił gola głową. Za chwilę kibice znowu cieszyli się jak po bramce, ale za wcześnie, bo Rosołek trafił tylko w słupek.
Wejście Rosołka dało impuls, Legia przycisnęła. Jan Sobociński zagrał w polu karnym ręką, a sędzia Frankowski po obejrzeniu powtórki, podyktował rzut karny. Malarz rzucił się w dobrym kierunku, ale Domagoj Antolić trafił do bramki. Wynik na 3:1 ustalił Kante piekielnie mocnym strzałem przy słupku. Legia wygrała z problemami, ale zasłużenie.
PKO Ekstraklasa. Skandaliczny transparent na meczu Legii. Grożą nowemu właścicielowi Polonii
Legia Warszawa - ŁKS Łódź 3:1 (0:0)
0:1 - Łukasz Piątek 53'
1:1 - Maciej Rosołek 70'
2:1 - Domagoj Antolić 85' (rzut karny)
3:1 - Jose Kante 88'
Legia: Radosław Majecki - Marko Vesović, Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Karbownik - Andre Martins (67. Walerian Gwilia), Domagoj Antolić, Paweł Wszołek, Luquinhas (81. Mateusz Cholewiak), Arvydas Novikovas (62. Maciej Rosołek) - Jose Kante.
ŁKS: Arkadiusz Malarz - Jan Grzesik, Carlos Moros Gracia, Maciej Dąbrowski (77. Jan Sobociński), Tadej Vidmajer - Michał Trąbka, Przemysław Sajdak (87. Pirulo), Łukasz Piątek, Ricardo Guima, Maciej Wolski (73. Dragoljub Srnić) - Samuel Corral.
Żółte kartki: Jędrzejczyk, Lewczuk - Sajdak, Grzesik, Piątek, Sobociński.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 23 898.