- Nic mnie, ani klubu z tą akcją nie łączy, więc oczekiwanie, że będziemy za nią brali jakąś odpowiedzialność, jest co najmniej zaskakujące. Na tych samych transparentach nie raz pojawiały się napisy atakujące mnie bezpośrednio czy też pracowników klubu. Od tego też mam się odcinać? Nie znaczy to, że jesteśmy bezczynni i obojętni - skomentował prezes i właściciel klubu Dariusz Mioduski w rozmowie z legia.net (więcej TUTAJ).
Chodzi o dwa transparenty, które pojawiły się na trybunach w trakcie meczu Legia Warszawa - ŁKS Łódź. Pierwszy z nich skierowany był do potencjalnego nabywcy innego stołecznego klubu - Polonii, drugi natomiast do Jakuba Kisiela, który dołączył do "Wojskowych" z Polonii.
W związku z transparentami Komisja Ligi ukarała Legię grzywną w wysokości 50 tys. zł oraz zakazem wstępu na najbliższy mecz dla wszystkich, którzy zajmowali miejsca na "Żylecie".
Na fakt, że Dariusz Mioduski odciął się od obraźliwych transparentów wywieszonych przez kibiców Legii Warszawa, na Twitterze mocno zareagował Zbigniew Boniek. Ten przypomniał sytuacje z przeszłości, po których po kieszeni dostał Polski Związek Piłki Nożnej.
"Jak kibice Reprezentacji odpalili race na Wembley czy w Kopenhadze to odpowiedzialność (kara) była nasza (Pzpn), a nie organizatora. To my zamówiliśmy i sprzedaliśmy bilety i to my bierzemy odpowiedzialność za "naszych" kibiców. Kary nie dostał organizator, amen!" (pisownia oryginalna) - napisał na Twitterze Boniek.
Jak kibice Reprezentacji odpalili race na Wembley czy w Kopenhadze to odpowiedzialność ( kara) była nasza (Pzpn), a nie organizatora. To my zamówiliśmy i sprzedaliśmy bilety i to my bierzemy odpowiedzialność za „ naszych” kibiców. Kary nie dostał organizator, amen!
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) February 13, 2020
Zobacz też: Wojtek walczy z padaczką. "Miłość do sportu trzyma go przy życiu"
ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"