Michał Gałęzewski , WP SportoweFakty: Przyszedł pan zimą do Lechii i rozegrał dwa mecze od pierwszej minuty. Jakie są pana pierwsze wrażenia z gry w PKO Ekstraklasie?
Kristers Tobers, piłkarz Lechii Gdańsk: Cieszę się przede wszystkim z tego, że zagrałem w domu, przed naszą publicznością. To było bardzo fajne doświadczenie, a kibice bardzo fajnie nas dopingowali, mimo że długo nie mogliśmy strzelić gola. Duże podziękowania dla nich.
Czy zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że mecz z Piastem był w pana wykonaniu lepszy niż ten we Wrocławiu?
Czy ja wiem? Chciałem dać z siebie jak najwięcej. Zawsze wychodząc na boisku chcę pokazać maksimum swoich możliwości. Najważniejsze jest zwycięstwo. Jestem z tego zadowolony, teraz czeka nas chwila odpoczynku i przygotowujemy się do kolejnego meczu.
ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"
Mógł pan nawet strzelić gola.
Tak, byłem w polu karnym Piasta i dostałem piłkę. Oddałem strzał, jednak uderzyłem w sam środek bramki, tam gdzie stał bramkarz. Szkoda, że nie uderzyłem w któryś bok bramki. Na pewno było to dobre podanie.
Podczas zgrupowania w Turcji strzelił pan dwie bramki. Czy na Łotwie ze skutecznością było równie dobrze?
W ubiegłym sezonie strzeliłem 3-4 gole na Łotwie. Zdobyłem dwie bramki w sparingach Lechii, ale na pewno nie czuję się jakimś topowym strzelcem w drużynie.
A czy wiedział pan że w lidze jak dotąd Lechia nie strzeliła gola z rzutu rożnego?
Tego nie wiedziałem, to teraz wiem że muszę się jak najlepiej przyłożyć do rzutów rożnych.
Jak dotąd grał pan tylko w lidze łotewskiej. Czy można porównać waszą ligę do PKO Ekstraklasy?
To wszystko jest bardzo trudne do porównania. Przede wszystkim jeśli chodzi o kibiców, u nas na wiele spotkań przychodzi po 200 osób, w Polsce po 10 tysięcy. Kolejną dużą różnicą są boiska, które w Polsce wyglądają bardzo dobrze i są to boiska w większości naturalne. U nas mamy sztuczne murawy.
Riga FC wygrała jednak z Piastem Gliwice.
Tak, to prawda. Nawet oglądałem ten mecz w internecie i było to bardzo dobre spotkanie dla drużyny z Rygi. Był to duży sukces dla naszej piłki ligowej.
Gra pan w reprezentacji Łotwy. Czy teraz, po transferze do Lechii będzie jeszcze łatwiej o miejsce w drużynie narodowej?
Teraz trener reprezentacji Łotwy się zmienił. Za poprzedniego trenera ze Słowenii rozpoczynałem na ławce. Później zacząłem grać w pierwszym składzie, jednak przez kontuzje wypadłem ze składu. To był mój największy problem. Teraz mamy nowego trenera, Dainisa Kazakevicsa i zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało.
Zagrał pan w dwóch meczach przeciwko Polsce. Jakie ma pan z nich wspomnienia?
To bardzo fajna sprawa, bo dotąd z Robertem Lewandowskim miałem styczność tylko podczas gry w FIFA, a teraz go spotkałem na boisku. Wielkim przeżyciem na PGE Narodowym było dla mnie wyjście na rozgrzewkę, gdy na trybunach były 52 tysiące osób. To było dla mnie szalone. Wiem, że Polacy kochają piłkę nożną. To był też argument dla mnie do przyjścia do Polski.
W ciągu ostatniego tygodnia do Lechii doszło wielu nowych piłkarzy. Czy to trudna sytuacja dla was, by ich wprowadzić?
Nie widzę tu żadnego problemu. To fajna sprawa dla mnie, bo większość nowych piłkarzy mówi po angielsku, więc mam w zespole kolejne osoby, z którymi mogę porozmawiać. Na pewno będziemy im pomagać najbardziej jak możemy, by wszyscy złapali chemię i mogli bezboleśnie wejść do zespołu. Musimy przepracować ten czas i będą gotowi do gry.
A jak wygląda u pana nauka języka polskiego?
Uczę się i z każdym dniem jest coraz łatwiej. Rozumiem już praktycznie wszystkie piłkarskie słowa i wiem o co chodzi na odprawach meczowych. W życiu prywatnym jeszcze mi trudno, ale na boisku już mogę się porozumieć. Dużo pomagają mi koledzy z zespołu, którzy na bieżąco tłumaczą mi potrzebne słowa na język angielski. Oczywiście chcę uczyć się każdego dnia. Obecnie znam angielski, łotewski i rosyjski. Niektóre słowa z rosyjskiego są podobne, choć jak Polacy mówią szybko, to trudno mi cokolwiek zrozumieć.
Jest pan w Lechii na wypożyczeniu z opcją wykupu. Czy wobec tego każdego tygodnia czuje się pan jak na testach?
Trudno mi powiedzieć. Ja w Gdańsku jestem do końca sezonu i zobaczymy jakie zdanie na mój temat będzie miał trener. Nie mam czasu na relaks, wiem że nie mogę leżeć na kanapie i oglądać telewizji, bo walczę o swoją przyszłość. To dla mnie przede wszystkim wielka motywacja. Cieszę się, że jestem w Lechii i chcę w niej zostać najdłużej jak się to tylko da.
Czytaj również:
Łukasz Zwoliński nie szuka alibi po powrocie do kraju
Rafał Kobryń zyskał zaufanie trenera. Poczuł się zawodnikiem pierwszej drużyny