Portugalczyk i Polak mają po 35 lat, a Szwed zbliża się już do 40. Nadal grają na najwyższym poziomie jak za swoich najlepszych lat. Co mecz bywają najlepszymi zawodnikami drużyn. Każdy stanowi w szatni wzór dla młodszych kolegów. Wzór profesjonalizmu, oddania i miłości do piłki.
W każdym widać to samo nienasycenie. Żaden nie chce jeszcze przechodzić na luksusową emeryturę. Ostatnio w mediach społecznościowych furorę robiły filmiki z katorżniczym treningiem z siłowni Szweda i Portugalczyka. Ten ostatni podzielił się też tajnikami diety, zdradzając, że je sześć posiłków dziennie.
Ibrahimović odmienił AC Milan, sprawił, że rozkwitli ci, którzy dotąd zawodzili - Ante Rebić (od przyjścia Zlatana zdobył już sześć goli) czy kompletnie wcześniej bezproduktywny Hakan Calhanoglu. Ronaldo jest w 2020 roku w niesamowitej formie - zdobył dla Juventusu aż 12 goli w 8 meczach. Nowy Rok zaczął hat-trickiem z Cagliari.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Piszczek z racji pozycji tylu goli nie strzela, ale też potrafi przesądzać o rezultacie meczu. To on otworzył wynik w ostatniej kolejce ligowej, w której Borussia Dortmund wygrała z Eintrachtem Frankfurt 4:0. Po golu Polaka fani BVB odetchnęli z ulgą, ponieważ jeszcze się nie zdarzyło, by drużyna przegrała mecz, w którym Piszczek wpisał się na listę strzelców (13 zwycięstw i 3 remisów).
Dzięki tej bramce Piszczek, który rozgrywa 10. sezon w barwach Borussii, stał się drugim najstarszym strzelcem w historii klubu. 34 lata i 256 dni - więcej o niecały rok miał tylko dawny kapitan z 2007 roku, Christian Woerns.
Także Piszczek wyprowadzał w tym spotkaniu drużynę jako kapitan, podobnie jak we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z PSG, co świadczy o pozycji Polaka w szatni. W obu zebrał też doskonałe recenzje zarówno niemieckich jak i francuskich mediów. "L'Equipe" uznał nawet, że Piszczek był najlepszy na boisku obok strzelca dwóch goli dla BVB Erlinga Haalanda, którym zachwyca się cały świata. Tylko oni dwaj otrzymali notę 8. Zasłużenie. Polak kapitalnie wyłączył w spotkaniu Neymara, uprzykrzając mu życie, przegrywając z nim rywalizację tylko dwa razy.
Wspaniale ogląda się tę walkę Łukasza Piszczka przed przeniesieniem na wcześniejszą emeryturę. Wie dobrze, że obecna forma może być doskonałym argumentem do przedłużenia kontraktu, z czym władze Borussii na razie mocno się ociągają.
Kontrakt Piszczka wygasa w czerwcu 2020 roku. Zawodnik już kilka razy deklarował, że chętnie by go przedłużył. - Chciałbym zostać jeszcze na rok, ale jeśli klub będzie to widział inaczej, to będę musiał to zaakceptować - stwierdził w rozmowie z portalem schwatzgelb.de.
Z kolei w styczniu na łamach "Przeglądu Sportowego" zadeklarował, że właśnie w Borussii chciałby zakończyć karierę. - Dziesięć lat to prawie jedna trzecia mojego życia. Czuję się tutaj bardzo dobrze, zauważyłem to już po trzech latach spędzonych w klubie - dodał.
Dlatego choć włoskie i niemieckie media spekulowały, że w razie wygaśnięcia kontraktu w Dortmundzie, Polak bez problemu znalazłby zatrudnienie w Serie A (wg sport.de są już podobno trzy zainteresowane kluby), to jednak ja bym raczej stawiał na powrót do Polski. Ale nie do Górnika Zabrze, jak chciałoby wielu kibiców mających w pamięci jego deklaracje, że "Górnikowi nie kibicuje się od święta. Na Górnik chodzi się całe życie".
Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co miałoby zmusić Piszczka do gry w Ekstraklasie, 28. lidze Europy, z której ucieka każdy zawodnik potrafiący odrobinę lepiej kopnąć piłkę. Przy jego kłopotach zdrowotnych i ciężkiej walce o formę, rezygnacji z kadry, by skupić się na ostatnich sezonach w Borussii, gra w Ekstraklasie byłaby kompletnym, niepasującym do Piszczka wybrykiem.
Lepiej więc nie liczyć na Piszczka w Górniku i nie zawieść się jak w przypadku Lukasa Podolskiego. Znając pasję Łukasza do projektu, jaki rozwija w rodzinnych Goczałkowicach, prędzej widzę go jako dyrektora własnej akademii młodzieżowej, albo - lub - prezesa walczącego o awans do III-ligi LKS, na którego czele stoi obecnie jego ojciec, Kazimierz. Dla polskiej piłki im szybciej 66-krotny reprezentant kraju wróci do ojczyzny wróci i zaangażuje się w naszą piłkę, tym lepiej.
Jednak wysłanie go przez Borussię Dortmund w tej formie na przedwczesną emeryturę byłoby kompletnie niezrozumiałym błędem. Piszczek spokojnie jeszcze przez rok będzie w Borussii niezbędny. Zwłaszcza, jeśli z klubu odejdzie wypożyczony z Realu Madryt 21-letni Achraf Hakimi.
Czytaj również -> Piszczek musi uzbroić się w cierpliwość
Czytaj również -> Piszczek rekordzistą BVB