Co ważne, Robert Lewandowski nie jest królem wysługującym się innymi. Jest tym typem władcy, który sam stoi na czele armii i prowadzi ją do boju. Jak w piątek z SC Paderborn 07 (3:2). Beniaminek sprawiał mistrzowi kłopoty, ale "Lewy" wybawił zespół z opresji. Najpierw strzelił na 2:1, a gdy to nie gwarantowało zwycięstwa, tuż przed końcem poprawił na 3:2.
Dzięki dubletowi Polaka Bayern zachowa pozycję lidera Bundesligi. Lewandowski nie po raz pierwszy zadał decydujące o korzystnym dla mistrza Niemiec wyniku ciosy. Podobnie było też jesienią z Herthą Berlin (2:2), Schalke 04 Gelsenkirchen (3:0), SC Paderborn 07 (3:2) i Unionem Berlin (2:1).
Ekskluzywny otwieracz do konserw
Gdyby nie trafienia "Lewego" w tych meczach, Bayern miałby na koncie dziewięć punktów mniej i byłby dopiero piąty w ligowej tabeli. Żaden inny piłkarz Bundesligi nie ma takiego bezpośredniego wpływu na zdobycz punktową swojego zespołu co Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Kapitan Biało-Czerwonych zawsze jest gotowy do wzięcia na siebie odpowiedzialności. Jest, jak mówi się w środowisku piłkarskim, "otwieraczem do konserw", ale z kategorii premium. W 9 spotkaniach strzelał gole na 1:0 - nikt w Bundeslidze nie otwierał wyniku częściej.
W czterech innych zdobywał pierwsze bramki dla Bayernu, przy czym były to trafienia na 1:1 (3) lub 1:2 (1). W powszechnej opinii to pierwsze trafienie w meczu jest tym najważniejszym, najtrudniejszym. A Lewandowski na 23 rozegrane spotkania strzelał pierwsze gole w aż 13 - nikt w lidze nie może się z nim równać.
I to pokazuje jego prawdziwą wartość. Po piątkowym meczu ma na koncie już 25 bramek: 8 z nich zapewniło drużynie 9 punktów, 9 było trafieniami na 1:0, a 3 na 1:1. Gole mają konkretne znaczenie. Rzadko, naprawdę rzadko "Lewy" dołącza do strzelaniny, w której Bayern znęca się nad rywalem - zdarzyło się to tylko trzykrotnie.
Lewandowski jest zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców. Jego licznik trafień wskazuje już 25. Drugiego na liście Timo Wernera wyprzedza o 5 goli, a trzeciego Jadon Sancho aż o 12. Już teraz ma dorobek, który gwarantowałoby koronację w aż 30 sezonach, w tym w aż 11 z 18 w tym stuleciu, a przecież do końca rozgrywek zostało 11 kolejek.
W pogoni za legendą
Kapitan reprezentacji Polski mknie po piątą w karierze, a trzecią z rzędu koronę króla strzelców - taki hat-trick przed nim skompletował jedynie legendarny Gerd Mueller (72-74). "Der Bomber" jest w ogóle rekordzistą pod względem tytułów króla strzelców Bundesligi - ma ich na koncie aż 7. To różnica, którą "Lewy" jest w stanie zniwelować, biorąc pod uwagę, że ma grać w Bayernie do czerwca 2023 roku.
25 bramek po 23 kolejkach - tylko raz w historii Bundesligi zdarzyło się, by na tym etapie sezonu ktoś miał równie pokaźny dorobek. W rozgrywkach 1971/72 ćwierć setki goli po 23. kolejce miał wspomniany Mueller. To był sezon, w którym "Der Bomber" zdobył łącznie 40 bramek i ustanowił rekord wszech czasów. Przez blisko 50 lat nikt nie zbliżył się do tego niebywałego wyczynu, ale teraz może powtórzyć go "Lewy".
Pogoń za Muellerem - to aktualna motywacja Lewandowskiego, który przecież wygrał w Niemczech już wszystko i to wielokrotnie. Ma w CV 7 mistrzostw, 3 Puchary i 4 Superpuchary Niemiec, po 4 tytuły króla strzelców Bundesligi i Pucharu Niemiec, a także miano najskuteczniejszego obcokrajowca w historii Bundesligi i najskuteczniejszego piłkarza w historii Superpucharu Niemiec bez podziału na narodowość.
Przy okazji Lewandowski jest też najlepiej opłacanym piłkarzem w historii Bundesligi. Za każdy sezon gry inkasuje ponad 20 mln euro. To ma swoją wymową i pokazuje, ile "Lewy" znaczy dla Bayernu.
O prestiż
W klubowym dossier Lewandowskiego brakuje już tylko trzech pozycji. Triumfu w Lidze Mistrzów, zdobycia korony króla strzelców Champions League i wygrania klasyfikacji "Kickera" na gracza sezonu Bundesligi.
Aż trudno w to uwierzyć, ale dotąd Polak tylko raz znalazł się na podium tego prestiżowego rankingu. Nawet gdy zostawał królem strzelców, był oceniany słabiej od innych. Najwyżej, na drugim miejscu, był w sezonie 2015/16 - wtedy musiał uznać wyższość Henricha Mchitarjana.
W tym sezonie "Lewy" jest już jednak zdecydowanym numerem "1". Przewodzi klasyfikacji ze średnią not 2,45. Drugiego Lukasa Hradecky'ego z Bayeru wyprzedza o 0,25, trzeci jest Yann Sommer z Borussii M'Gladbach (2,71), a dopiero czwarty jest inny gracz z pola - Timo Werner (2,75). Do tego Lewandowski trafia do "11" kolejki "Kickera" najczęściej spośród wszystkich graczy Bundesligi - w tym sezonie zdarzyło się to już sześć razy.
Ekspansja
Niemcy w końcu oficjalnie uznają panowanie polskiego króla, a on rozszerza swoje wpływy na Europę. W tym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, zdobył już 42 bramki w 38 meczach - nie ma na Starym Kontynencie skuteczniejszego od niego piłkarza.
10 razy trafił w Lidze Mistrzów i jest liderem klasyfikacji strzelców Champions League. Taki sam dorobek ma Erling Haaland, ale młody Norweg rozegrał jeden mecz więcej - "Lewy" pierwsze spotkanie 1/8 finału ma dopiero przed sobą.
Lewandowski dobija się też do elitarnego "Klubu 500" - grona piłkarzy, którzy strzelili pół tysiąca goli. Z aktywnych dziś zawodników są tam jedynie Cristiano Ronaldo, Lionel Messi i Zlatan Ibrahimović. To najlepsi z najlepszych, od których Polaka dzieli już tylko 20 trafień.
Robert Lewandowski w rankingu "Kickera":
Sezon | Śr. not | Miejsce | Triumfator (śr. not) |
---|---|---|---|
2010/2011 | 3,58 | 102. | Mats Hummels (2,61) |
2011/2012 | 2,87 | 13. | Marco Reus (2,58) |
2012/2013 | 2,93 | 15. | Franck Ribery (2,10) |
2013/2014 | 2,84 | 10. | Arjen Robben (2,47) |
2014/2015 | 3,17 | 39. | Arjen Robben (2,16) |
2015/2016 | 2,63 | 2. | Heinrich Mchitarjan (2,57) |
2016/2017 | 2,68 | 4. | Arjen Robben (2,39) |
2017/2018 | 2,73 | 4. | Lars Bender (2,65) |
2018/2019 | 3,03 | 33. | Peter Gulacsi (2,61) |
2019/2020 | 2,45 | 1. | - |
Czytaj również -> Piątek w Hercie, czyli długoterminowa inwestycja
Czytaj również -> Matthaeus: Haaland za Lewandowskiego
King of his domain #FCBSCP 3-2 pic.twitter.com/jbFcKXiyrC
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) February 21, 2020