Obie ekipy bardzo potrzebowały wygranej, ale skończyło się na podziale punktów. Trener Miedziowych Martin Sevela na pomeczowej konferencji prasowej sprawiał wrażenie umiarkowanie zadowolonego.
- Graliśmy dobry początek meczu. 37. minuta to dobra szansa Szysza. Ale w ogóle to ostatnie mecze nawet jak były dobre, to wyniki układały się nie najlepiej. Jedziemy do Lubina z jednym punktem. Chłopaki są smutni, ale to moim zdaniem dobry sygnał od nich, bo czuli, że mogli to wygrać. Inicjatywa była po naszej stronie. Szkoda, że straciliśmy bramkę 5 minut po tym, jak ją zdobyliśmy. To była jedna z niewielu sytuacji, gdzie nie zachowaliśmy się dobrze w defensywie - ocenił trener KGHM Zagłębia Lubin.
Miedziowi starali się zagrażać rywalom ze stałych fragmentów gry, co zwykle jest przecież bronią ich przeciwników. Słowacki szkoleniowiec przyznał, że miał to na uwadze.
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
- Mieliśmy rzuty rożne, ale nie byliśmy tak niebezpieczni z nich jak Wisła. Po drugiej stronie byli topowi gracze w tym elemencie z Dominikiem Furmanem na czele. U nas zagrażał Filip Starzyński, ale nie padła z tego bramka. Ważne jest, żebyśmy my zrobili progres ze stałych fragmentów. Staraliśmy się go odciąć od gry, dobrą pracę wykonał Starzyński. Dobrze wywiązaliśmy się z planu - uznał Sevela.
Trener ekipy z Lubina dokonał tylko jednej zmiany w meczu. Uznał, że jego drużyna nie grała na tyle źle, by konieczne były kolejne roszady.
- Uważałem, że graliśmy dobrze. A jak graliśmy dobrze, nie było po co zrobić zmian. Można było zmienić Szysza, ale nie grał źle. Istotne jest, by nasi ofensywni gracze szukali formy. Myślę, że mamy nadzieję, że dobre wyniki przyjdą z czasem, na przykład za tydzień w derbach ze Śląskiem - zakończył trener KGHM Zagłębia.
Z kolei Radosław Sobolewski jest zdania, że jego zespół nie mógł zaprezentować tego, co chciał głównie z powodu wysokiego pressingu stosowanego przez rywali.
- Nie układało się to spotkanie dla nas od samego początku. Cieszy mnie reakcja zespołu po straconej bramce. Cieszy też, że ta bramka nie spowodowała większych problemów. Chcieliśmy dalej rywalizować, dążyliśmy do bramki wyrównującej - wyliczał.
Bramkę dla Nafciarzy zdobył debiutujący Torgil Gjertsen. Norweg trafił do siatki w 75. minucie po zagraniu Giorgiego Merebaszwilego.
- Zadowolony jestem z debiutu Gjertsena. Liczę, że ta bramka da mu kopa, by dalej wkomponowywał się w zespół i by mu szło jak najlepiej u nas. Ale w grze ofensywnej brakuje jeszcze automatyzmów, zgrania, pewnych schematów. Wiadomo, niektórzy przyszli trochę później, lecz myślę, że to kwestia czasu, aż zacznie to działać - skomentował Sobolewski.
W kadrze meczowej na spotkanie z KGHM Zagłębiem zabrakło Jakuba Rzeźniczaka. Okazało się, że obrońcę płockiej ekipy wyeliminowała z gry kontuzja.
- Kuba podczas ostatniego mikrocyklu doznał urazu mięśnia i nie był w stanie rywalizować. Mam gorącą nadzieję, że na najbliższe spotkanie będzie gotowy. Ale czy tak ostatecznie będzie, nie wiem. Musimy jeszcze poczekać - wyjaśnił szkoleniowiec Wisły Płock.
Dzięki porażce Rakowa Częstochowa w Gdyni Wisła utrzymała miejsce w ósemce. Aktualnie ma dwa "oczka" przewagi nad beniaminkiem. Zaledwie cztery punkty mniej od drużyny z Płocka ma dziesiąte KGHM Zagłębie. Walka o ósemkę robi się zatem coraz ciekawsza.
Zobacz również: Legia Warszawa stanowcza ws. transferu Jose Kante. "Nie ma tematu"