PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków - Korona Kielce. Aleksander Buksa: Koniec z obwąchiwaniem muraw

Newspix / Marcin Kadziolka/PPC / Na zdjęciu: Aleksander Buksa
Newspix / Marcin Kadziolka/PPC / Na zdjęciu: Aleksander Buksa

- Koniec z obwąchiwaniem muraw. Czas na rytm seniorski - zapowiada 17-letni Aleksander Buksa. Zdobywającego bramki w PKO Ekstraklasie juniora łatwo wystrzelić na orbitę. - Nie odleci. To świetny chłopak. Ma dużo pokory - uspokaja Artur Skowronek.

Aleksander Buksa jest oczkiem w głowie wszystkich przy Reymonta 22. Gdyby nie uraz Alona Turgemana, nie wystąpiłby przeciwko Koronie Kielce (2:0) od pierwszego gwizdka, ale nie dlatego, że jest za słaby - w Wiśle nie chcą rzucać 17-latka na zbyt głęboką wodę i mocno go eksploatować fizycznie i psychicznie w walce o utrzymanie.

Dotąd Buksa rozegrał w PKO Ekstraklasie 15 spotkań, ale tylko jako zmiennik. Przebywał na boisku łącznie raptem 205 minut. Absencja Turgemana i zaległości treningowe Pawła Brożka i Lubomira Tupty zmusiły jednak Artura Skowronka do postawienia na młokosa, a ten... już przy pierwszym kontakcie dał Wiśle prowadzenie.

W 5. minucie niedzielnego meczu junior zachował się jak stary wyga. Uciekł Ivanowi Marquezowi na bliższy słupek i tak trącił piłkę czubkiem buta, że ta wpadła do siatki. Marek Kozioł był kompletnie zaskoczony, że Buksa zdecydował się na takie zagranie i nawet nie zdążył zareagować.

ZOBACZ WIDEO: Menadżer Kamila Grosickiego zdradza kulisy transferu. Potwierdził, że były dwie inne ciekawe oferty

Tryb seniorski

To jego trzeci gol w tym sezonie, ale pierwszy tak ważny. Wcześniej albo w doliczonym czasie zmniejszył rozmiar porażki, albo przypieczętował wysokie zwycięstwo Białej Gwiazdy. A teraz był "otwieraczem do konserw" - dał Wiśle prowadzenie i zatrzymał na 445 serię minut rywala bez straconej bramki.

- To dla mnie nowe doświadczenie, pierwszy raz zagrałem od początku. Ta bramka też różniła się od poprzednich. Wyskoczyłem zza pleców obrońcy, wyprzedziłem go. Takie sytuacyjne zachowanie. Fajnie, że udało mi się dobiec do piłki i trafić - opisuje akcję z 5. minuty.

Buksa nie wytrzymał trudów spotkania i 10 minut przed końcem zmienił go Mateusz Hołownia. - Poczułem skurcze w łydce. To uniemożliwiło mi bieganie na sto procent, więc nie chciałem osłabiać drużyny. Pierwszy raz od dawna zagrałem więcej niż 45 minut. Brałem pod uwagę, że może zdarzyć się taki kryzys - tłumaczy.

Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i wychowanek Wisły liczy na to, że teraz będzie grał w ekstraklasie w większym wymiarze czasowym: - Myślę, że już skończyłem okres obwąchiwania muraw w ekstraklasie i powoli chcę wchodzić w rytm seniorski.

- Czy będę grał więcej? Wszystko zależy od trenera. Ja zrobiłem to, co do mnie należało. Zagrałem na sto procent, strzeliłem gola i w znaczący sposób pomogłem drużynie wygrać - dodaje.

Praca i pokora

17-latka z trzema golami w PKO Ekstraklasie łatwo wystrzelić na orbitę, ale trener Skowronek jest przekonany o tym, że Buksy nie trzeba będzie sprowadzać na ziemię.

- Jestem przekonany o tym, że nie odleci. Olek to jest świetny chłopak. Ma wokół siebie bardzo dobrych ludzi, zaczynając od rodziców. Ma też w sobie bardzo dużo pokory. Wie, ile ma braków - komentuje trener Wisły.

- Druga połowa pokazała, ile musi jeszcze pracować. Nad utrzymaniem piłki dla zespołu, nad lepszym poruszaniem, nad finalizacją. Wie, że ma talent i że trzeba nad nim pracować, żeby osiągnąć coś dużego na poziomie zawodowym - dodaje szkoleniowiec.

Podobnie oceniają go koledzy z szatni. Jak Lukas Klemenz, który w jego wieku sam był uznawany za bardzo utalentowanego obrońcę.

- Jak Olek strzela gola, to cieszę się tak, jakbym sam strzelił - mówi, dodając: - Chłopak ma dużo pokory, pracuje i widać u niego duży progres, od kiedy ja jestem w klubie. Oby się tak dalej rozwijał i żeby głowa szła w tym samym kierunku co teraz.

Najmłodszy od czasów Lubańskiego

Buksa stawia swoje pierwsze kroki w karierze, ale już zapisał się w historii Wisły i ekstraklasy. Jest czwartym najmłodszym piłkarzem, jaki kiedykolwiek zagrał w Białej Gwiazdy.

W ekstraklasie zadebiutował 22 kwietnia, mając 16 lat i 97 dni. Młodsi od niego byli jedynie Mieczysław Gracz (16 lat i 36 dni) i Marcin Jałocha (16 lat i 11 dni). Miesiąc później z podium strącił go Daniel Hoyo-Kowalski, który zadebiutował w pierwszej drużynie Białej Gwiazdy, licząc sobie ledwie 15 lat i 287 dni.

Pierwszego gola w ESA Buksa zdobył 28 sierpnia ubiegłego roku, mając 16 lat i 220 dni. Wyprzedził wspomnianego Gracza, zostając najmłodszym zdobywcą bramki dla Białej Gwiazdy w historii.

Wiślak stał się wtedy też  drugim najmłodszym strzelcem w historii ekstraklasy. Rekordzistą pod tym względem jest sam Włodzimierz Lubański, który pierwszą ze swoich 155 bramek w najwyższej lidze zdobył, mając 16 lat i 52 dni - był młodszy od Buksy tylko o niespełna pół roku.

Czytaj również -> Jakub Błaszczykowski: To aż i dopiero piąte zwycięstwo
Czytaj również -> Adam Pietrowski: Przykro mi, że tak wyszło z Wisłą

Komentarze (1)
avatar
Marianek07
24.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A Kuba zamiast grać u wujka za wszelka cenę niech uczy i promuje chłopaka.