Marek Wawrzynowski: Robert Lewandowski zaczął walkę o Złotą Piłkę (felieton)

Gdy w styczniu Robert Lewandowski zajął 8. miejsce w plebiscycie na Złotą Piłkę, komentatorzy w Polsce nie kryli oburzenia. Liczyli na dużo więcej. Tyle tylko, że decydowały mecze w Lidze Mistrzów. W meczu z Chelsea Polak pokazał, że wyciąga wnioski.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Robert Lewandowski PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Czy powiedzenie, że Robert Lewandowski rozpoczął właśnie marsz po swoją Złotą Piłkę jest aż tak grubą przesadą? A niby dlaczego? Oczywiście dopiero druga połowa lutego, ale nie da się ukryć, że rozczarowujące ósme miejsce Lewandowskiego za poprzedni rok było w znacznej mierze podyktowane słabymi występami Bayernu Monachium  w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Plebiscyt zdominowali zawodnicy Liverpoolu, którzy wygrali trofeum, a w 1/8 finału nie dali Polakowi i jego kolegom powąchać trawy.

Zarzucano od lat Lewandowskiemu, że ma problem z decydowaniem o obliczu meczu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Sporo było w tym prawdy. Jeśli zobaczymy poprzednie pięć sezonów Polaka, to wiosną grywał w kratkę. Nie można powiedzieć, że nie punktował, bo jego bilans to 11 goli i 5 asyst w 23 meczach. Niby dużo, ale od niego wymagano więcej. Wymagano, by wygrywał mecze. I to właśnie zrobił z Chelsea. Bayern zagrał perfekcyjne spotkanie, Lewandowski był wielkim liderem, był fenomenalny. Szkoda dwóch niewykorzystanych szans, ale to prawo napastnika. Dwie asysty, bramka i jeszcze czerwona kartka dla Marcosa po brutalnym faulu na Polaku to więcej niż dużo. Takich występów wymaga się od najlepszych piłkarzy świata, od Leo Messiego, Cristiano Ronaldo czy właśnie od Lewandowskiego.

Co jest ważne – wydaje się, że Bayern znowu jest bardzo mocną europejską drużyną. W Londynie zdominował jakby nie patrzeć czołową angielską drużynę, co ma wartość zwłaszcza w czasie, gdy Premier League znowu zdobywa pozycję najlepszej ligi świata.

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

A różnie w przeszłości bywało z pozycją Bayernu w europejskiej piłce. Kilka lat temu był wymieniany jednym tchem z Realem i Barceloną, tworzył wielką trójkę. Ale z czasem spadł w hierarchii. Utrzymał się w dziesiątce, ale przecież nie o to chodziło. Można było odnieść wrażenie, że klub z Bawarii nie potrafi odciąć się od pary Arjen Robben – Franck Ribery. Od tej dwójki Bawarczycy byli zdecydowanie przez ostatnie lata uzależnieni. "Lewy" chciał odejść, ale ostatecznie przedłużył umowę z Bayernem, uwierzył w klub, stał się jego liderem.

Wiele wskazuje na to, że młodzi następcy powoli się wdrożyli i są w stanie zagrać na najwyższym poziomie międzynarodowym. Mecz z Chelsea był popisem Serge'a Gnabry'ego , który strzelił dwie bramki po podaniach Lewandowskiego i Alphonso Daviesa, który asystował przy golu Polaka na 3:0.

Polski piłkarz ma dziś 32 lata i ten rok może być najważniejszym w jego karierze. Na pewno w drugiej połowie 2019 roku osiągnął niesamowitą formę i na razie nic się nie zmieniło. W tym roku w Bundeslidze ma 6 goli w 6 meczach, idzie na swój najlepszy wynik w karierze w lidze niemieckiej. Brakuje mu do tego 6 goli, powinno przyjść w miarę łatwo. Teraz dochodzą mecze Ligi Mistrzów. Polak ma 11 goli w tej edycji rozgrywek i ogromną szansę na wygranie końcowej klasyfikacji na najlepszego strzelca. Do pełni szczęścia brakuje tylko dobrego wyniku kadry narodowej, przynajmniej powtórki z 2016 roku.

ZOBACZ Kryzys Lewandowskiego w fazie pucharowej zakończony

ZOBACZ Lewandowski dogonił Benzemę - zobacz klasyfikację wszech czasów LM

ZOBACZ inne teksty autora

Które miejsce zajmie Robert Lewandowski w plebiscycie France Football w 2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×