Absurdalny to sezon dla Barcelony. Dokonała już pierwszej od 17 lat zmiany trenera w trakcie sezonu i domino się posypało. Nowy trener Quique Setien został bez kontuzjowanych Luisa Suareza i Ousmane'a Dembele. W tym samym czasie działacze bez oporu oddali Carlesa Pereza i Abela Ruza. Z nożem na gardle mistrz Hiszpanii walczył z federacją o prawo do zakupu po zamknięciu okienka. Tak za 18 mln euro przyszedł Martin Braithwaite z przedostatniego Leganes. Była też kłótnia Lionela Messiego z Erikiem Abidalem i głośna afera hejterska. W gabinetach wrze od tygodni.
Najbogatszy nie straszy
W takich nastrojach Barcelona przystąpi do El Clasico. To drugi mecz z Realem Madryt w tym sezonie. Pierwszy - ze względu na bezbramkowy remis - nie był przełomem. Po trzech kolejnych spotkaniach odprawiono z walizkami Ernesto Valverde. Jego następca miał zaprowadzić rewolucję, na razie piłkarze mają problem z rozkręceniem ofensywy.
Po ostatnim potknięciu i remisie w Neapolu w Lidze Mistrzów dolali tylko oliwy do ognia. W rewanżu zabraknie kontuzjowanych Nelsona Semedo i Jordiego Alby, nie zagra Arturo Vidal (czerwona kartka). - Mamy wąską kadrę, bo niestety taki był plan - powiedział zawieszony za żółte kartki Sergio Busquets (więcej TUTAJ). A Fernando Llorente, który mecz oglądał z trybun, pewnie przyznał, że koledzy okazali Barcelonie za duży szacunek i mogli wyrządzić jej większą krzywdę.
[b]ZOBACZ WIDEO: najlepsze gole Messiego na Bernabeu
[/b]
Mistrz Hiszpanii nie potrafi straszyć na miarę najbogatszego klubu świata. Przed klasykiem oddycha z ulgą, bo będą mogli zagrać Vidal i Busquets, a Gerard Pique uniknął kontuzji po starciu w Neapolu. Brak 33-latka w obronie byłby katastrofą dla Setiena. Lukę musiałby wypełniać niepewnym Samuelem Umtitim, nie miałby innych opcji.
Nadzieja tylko w Messim
Inne pocieszenie w formie Realu. Rywal jest na równi pochyłej - stracił lidera La Liga, odpadł z Pucharu Króla i mocno skomplikował sobie kwestię awansu do 1/4 finału LM. Ich porażkę 1:2 z Manchesterem City obserwował z trybun Setien. Królewskich czeka drugi z rzędu trudny mecz u siebie. Szczególnie, gdy do nich przyjeżdża Messi. Argentyńczyk strzelił już 26 goli w 42 klasykach. 15 z nich padło na Estadio Santiago Bernabeu. To kat Los Blancos.
- Kiedy gramy na Bernabeu, mamy więcej przestrzeni. Oni chcą nas szybko dopaść. Podchodzą wyżej, są gospodarzami, kibice ich do tego zachęcają - tłumaczy "Marce" przewagę na stadionie rywala 32-latek.
Messi w tym sezonie dźwiga na swoich plecach całą Barcelonę. Gdyby nie jego przebłyski geniuszu, jak ostatnio z Eibar (cztery gole i wygrana 5:0), klub byłby pośmiewiskiem. Jako jeden z niewielu przypomina w tym sezonie o potędze Blaugrany.
- Zależność Barcy od niego jest gigantyczna. W tym sezonie mają spore problemy. To wszystko przez złe planowanie w klubie - diagnozuje Rivaldo, legenda Barcelony (cyt. za "AS").
Początek najbliższego El Clasico w niedzielę o godz. 21.
Sprawdź też: Neymar znów żąda pieniędzy od Barcelony