"Superwizjer". Jadczak i Fuja pokazali grupę kiboli Ruchu Chorzów od środka. Była najgroźniejsza w Polsce

W programie "Superwizjer" ukazał się reportaż Szymona Jadczaka i Michała Fui o grupie "Psycho Fans" - kibolach Ruchu Chorzów, których uznawano za najgroźniejszych w Polsce. Przedstawiono szczegóły ich działalności przestępczej i biznesowej.

Marcin Jaz
Marcin Jaz
kibice Ruchu Chorzów Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus / Na zdjęciu: kibice Ruchu Chorzów
Szymon Jadczak i Michał Fuja w programie "Superwizjer" na antenie TVN24 przedstawili swój najnowszy reportaż "Rządziłem gangiem kiboli", który opisuje działalność jednej z najgroźniejszych kibolskich bojówek. Przybliżona została sylwetka Łukasza B., pseudonim "Baluś", który był jednym z liderów grupy kiboli Ruchu Chorzów "Psycho Fans". Rozpracowywał konkurencyjne kluby i organizował ustawki pseudokibiców. Dziś jest uznawany za małego świadka koronnego i odważył się opowiedzieć przed kamerą "Superwizjera" o szczegółach grupy.

W reportażu opisał m.in. szczegóły polowania na lidera bojówki GKS-u Katowice i planu jego śmiertelnego pobicia. Brali w nim udział głównie "Dzidek" i "Misiek". Rzucili się w pościg za chuliganem z Katowic na jego osiedlu. Ofiara była wielokrotnie raniona ostrymi narzędziami. "Baluś" też zadał kilka ciosów. Mężczyzna przeżył mimo przyjętych kilkudziesięciu ciosów.

Chuligani zdawali sobie sprawę z funkcjonowania prawa polskiego - za pobicie ze skutkiem śmiertelnym jest mniejszy wyrok niż za zabójstwo. Dlatego też dokonywali pobić grupowo, żeby nie miały znamion zabójstwa.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja na meczu rezerw Realu. Bezmyślne zachowanie Rodrygo

- Dochodzi do tych bójek, bo jest krótki zapłon. Wystarczy jedna iskra, a cała grupa idzie w ogień - wytłumaczył "Baluś", jak dochodzi do napadów z pobiciem na innych.

- Na akcje planowane jeździły osoby ze ścisłego grona grupy. Były uważane w grupie za osoby sztywne. Jak był jakiś przypał, to te osoby siedziały na sztywno - dodał. To znaczy, że trzymały się zasad grupy i nie były skłonne podawać żadnych informacji policji, gdy zostaną złapane.

"Psycho Fans" uznawani byli przez lata za najgroźniejszą i najlepiej zorganizowaną grupę przestępczą. Mieli swoje komórki wywiadowcze. Policja była pod wrażeniem działań "Balusia", a szczególnie jego umiejętności researchu w internecie i zdobycia informacji nt. członków innych gangów. Włamywał się na konta kiboli konkurencyjnych grup, hakował maile, zdobywał zdjęcia i adresy. Najszybciej otrzymywał informacje o swoich celach od młodych dziewczyn związanych z ludźmi z konkurencji. Grupa podkładała też nadajniki GPS i podsłuchy.

Grupy kibolskie utrzymują się w dużej mierze z handlu narkotykami. "Baluś" wprowadził na śląski rynek ponad 800 kg narkotyków - kokainy, marihuany, amfetaminy i mefedronu.

- Zajmowali się wprowadzaniem do obrotu narkotyków, wyłudzaniem podatku VAT, napadami rabunkowymi, wymuszeniami, uprowadzeniami dla okupu - opisywał oficer operacyjny CBŚ. "Baluś" zgodził się z dziennikarzami, że to była zorganizowana działalność przestępcza.

W materiale jest też mowa o wyprzedaniu darmowych karnetów i biletów, które wyciągali od działaczy klubu. "Baluś" zgodził się z tym, że kibole okradali klub. Zawyżali też ceny zorganizowanych wyjazdów na mecze. "Baluś" wyznał, że za finał Pucharu Polski w Kielcach w 2012 r. kibole zarobili nawet 80 tys. zł. - Pieniądze później szły na rakietnice, na jakieś akcje zbrojne, na maczety, na auta robocze, telefony - powiedział.

"Baluś" opowiedział też o relacjach kiboli Ruchu z grupą "Sharks" i wyjazdach do Krakowa. - Byliśmy zapraszani na loże VIP. Przychodziliśmy w koszulkach, dresach "Psycho Fans", w adidasach. W kolejce stały gwiazdy, piłkarze, osoby telewizji, a myśmy bokiem wchodzili, jakby nigdy nic. Nie raz wchodziłem z nożem w kieszeni. "Zielak" rozmawiał z Bońkiem, Nawałką - mówił.

- Porywaliśmy biznesmenów. "Maślak" z innym członkiem grupy przebierali się za funkcjonariusza CBŚ. Porwali chłopa, biznesmena, wymusili na nim oddanie mercedesa oraz prawie 300 tys. zł - opowiedział.

"Psycho Fans" byli gotowi dokonać zamachu na prokuratora, który ich rozpracowywał. Mieli skorumpowanych policjantów. Plan jednak okazał się zbyt ambitny. Rozmyślano nawet nad zawirusowaniem komputera prokuratura i spalenie pomieszczeń sądu, w których były akta sprawy "Psycho Fans". Ostatecznie porzucono całą akcję przez śmiertelne pobicie jednego z kibiców Górnika Zabrze. Odpowiadali za to ludzie "Balusia".

- Jak było już wiadomo, że nie żyje, to już wiadomo było, że to już koniec grupy - stwierdził. Miał rację.

- Grupa dawała poczucia bezpieczeństwa. Zawsze wiedziałem, że ktoś za mną stoi. Jeżeli działo się coś złego, to wiedziałem, że zawsze za mną staną - wyjaśniał "Baluś" powód działania przez lata w szeregach "Psycho Fans".

"Baluś" pochodził z patologicznej rodziny - rodzice nadużywali w domu alkoholu. Kradł od dziesiątego roku życia. Ojciec bił matkę, wiele razy "Baluś" ją bronił. Sam też był bity. Gdy się umiał przed nim bronić, matka uważała, że sam pobił ojca.

Początkowo "Baluś" ukrywał się wśród kiboli Wisły Kraków, ale po kilku miesiącach zdecydował się na współpracę z policją. Namówił też do tego swoich ludzi, dzięki czemu złapano 53 osoby. "Baluś" później był zaatakowany przez chuliganów racami i rakietnicami. Zdaje sobie sprawę, że może zostać zabity. Uznają go za konfidenta.

- Chciałem z tego wyjść. Miałem dosyć tych przypałów, tego kryminału. To jest jedyna normalna droga wyjścia - iść na współpracę, opowiedzieć o tym wszystkim - wyznał powody współpracy z policją. Dodał, że zrobił to też ze względu na rodzinę.

Czytaj też:
Dziewulski o skandalu na derbach Krakowa
Policja zatrzymała 50 kiboli

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×