Derby Italii były wyczekiwane przynajmniej od dwóch tygodni. Od dekad są to jedne z najważniejszych pojedynków w kalendarzu calcio, a kiedy na dodatek Juventus FC oraz Inter Mediolan są kandydatami na mistrza Włoch, liga nie miała na ten moment nic ciekawszego do zaproponowania.
Magię klasykowi odbierała jego otoczka. Pojedynek najsilniejszych personalnie drużyn w lidze rozegrano bez publiczności, tydzień później niż zaplanowano. Konfrontacja Juventusu z Interem, Cristiano Ronaldo z Romelu Lukaku miała być lekarstwem dla społeczeństwa pogrążonego w chaosie, panice i częściowo w strachu przed skutkami koronawirusa. Inna sprawa, że niepewność, czy rozgrywki będą kontynuowane, przeszkadza w ekscytowaniu się wynikami, które w innych okolicznościach byłyby najważniejszymi wiadomościami weekendu we Włoszech.
Dziennikarze nazywają calcio "ostatnią nadzieją na odrobinę normalności". W standardowych okolicznościach po pojedynku Juventusu z Interem należało spodziewać się zażartej walki o każdy metr boiska, prób atakowania z obu stron i faktycznie, tego nie brakowało. Konkretniejszy w ofensywie był zespół z Turynu, przez co Samir Handanović miał znacznie więcej pracy niż po przeciwnej stronie Wojciech Szczęsny.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!
Polak interweniował tylko raz w pierwszej połowie po uderzeniu Lautaro Martineza. Z kolei Słoweniec musiał zmierzyć się z próbami Cristiano Ronaldo, Juana Cuadrado oraz Matthijsa de Ligta. Handanović potwierdził, że jego powrót po kontuzji jest wzmocnieniem Interu i nie pozwalał się pokonać. Do przerwy było 0:0.
Piłka sunęła żwawo spod jednego pod drugie pole karne, a sędzia Marco Guida nie przedłużył pierwszej części nawet o minutę. To dlatego, że na boisku było dynamicznie oraz energicznie. Przesadnie chwalić zawodników jednak też nie wypadało, ponieważ wynik nie zmieniał się. Na gole trzeba było jeszcze poczekać.
Juventus nie potwierdził przewagi w pierwszej połowie. Zrobił to natomiast w 54. minucie. Po płaskim dośrodkowaniu Blaise'a Matuidiego interweniował co prawda Alessandro Bastoni i nie pozwolił na strzał Cristiano Ronaldo, ale skierował piłkę prosto pod nogi Aarona Ramseya. Walijczyk nie czekał na lepsze zaproszenie i nie zastanawiał się, co zrobić. Uderzeniem z centrum pola karnego dał prowadzenie Bianconerim.
Gol na 2:0 był dziełem Paulo Dybali w 67. minucie i można było nazwać go "dziełem sztuki". Zmiennik opanował piłkę perfekcyjnie po podaniu Rodrigo Bentancura i z prawego skrzydła przeprowadził rajd w pole karne Interu. Po wymianie podań z Cristiano Ronaldo pokonał płaskim strzałem Samira Handanovicia. Z reguły szczelna obrona z Mediolanu została rozmontowana.
Inter nie potrafił odpowiedzieć na gole Ramseya i Dybali. Nerazzurri trafili na dobry dzień mistrza Włoch, a druga porażka w jednym sezonie z Juventusem raczej pokazuje, że hierarchia w Serie A nie zmieniła się.
Juventus FC - Inter Mediolan 2:0 (0:0)
1:0 - Aaron Ramsey 55'
2:0 - Paulo Dybala 67'
Składy:
Juventus: Wojciech Szczęsny - Juan Cuadrado, Matthijs de Ligt, Leonardo Bonucci, Alex Sandro - Rodrigo Bentancur, Aaron Ramsey, Blaise Matuidi - Douglas Costa (59' Paulo Dybala), Gonzalo Higuain (80' Federico Bernardeschi), Cristiano Ronaldo
Inter: Samir Handanović - Stefan de Vrij, Milan Skriniar, Alessandro Bastoni - Antonio Candreva (74' Roberto Gagliardini), Matias Vecino, Marcelo Brozović, Nicolo Barella (59' Christian Eriksen), Ashley Young - Lautaro Martinez, Romelu Lukaku (77' Alexis Sanchez)
Żółte kartki: Ronaldo (Juventus) oraz Skriniar, Vecino (Inter)
Sędzia: Marco Guida
Czytaj także: Lazio zostało liderem. Ciro Immobile nie pokonał Łukasza Skorupskiego
Czytaj także: SSC Napoli bliżej finału, Inter w opałach. Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik zagrali w Mediolanie
[multitable table=1149 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]