We wtorek hiszpańskie media poinformowały, że były prezes Realu Madryt Lorenzo Sanz zachorował na COVID-19, chorobę powodowaną przez koronawirusa. Znalazł się na oddziale intensywnej terapii - od kilku dni zmagał się z gorączką, miał też problemy z oddychaniem. Lekarze oceniają stan 76-latka jako ciężki.
- Jesteśmy bardzo zmartwieni i niewiele możemy zrobić, bo jest zakaz odwiedzin. Miał gorączkę przez osiem dni, a lekarze kazali mu brać paracetamol. Nie chciał jechać do szpitala, aż w końcu trafił tam z poważnymi problemami z oddychaniem. Powiedziano nam, że jego stan jest zły, ma małą ilość tlenu we krwi - powiedział syn Lorenzo Sanza, Fernando, w rozmowie z "Marcą".
- Powiedzieli, że będą dzwonić, a dopóki telefon milczy to dobra wiadomość. Jesteśmy pewni, że jest w najlepszych rękach. Lekarze są dumą narodu od dawna. Przebywa w szpitalu, w którym uratowali mi życie, gdy byłem dzieckiem - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Według informacji przekazanych przez media w Hiszpanii, Sanz oddycha samodzielnie, ale jego rokowania - ze względu na wiek - nie są najlepsze. Znajduje się on bowiem w grupie ryzyka.
Lorenzo Sanz był prezesem Realu Madryt w latach 1995-2000. W tym czasie jego zespół dwukrotnie zwyciężył w Lidze Mistrzów. Jego następcą został Florentino Perez.
Do tej pory (stan na 18 marca) odnotowano w Hiszpanii ponad 11 tys. przypadków zarażenia koronawirusem. 530 osób zmarło.
Czytaj także:
- Koronawirus. Tokio 2020. "MKOl jest niewrażliwy i nieodpowiedzialny". Hayley Wickenheiser apeluje o zmianę decyzji
- Koronawirus. Samowola organizatorów Rolanda Garrosa. Tenisiści zaskoczeni decyzją paryskiego turnieju