PKO Ekstraklasa. Obniżka pensji o 50 procent? Mario Maloca: Jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Mario Maloca
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Mario Maloca

Kluby grające w PKO Ekstraklasie mogą obniżyć pensje piłkarzy o 50 procent. - My w Lechii jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat. Będziemy mądrzejsi po tym, gdy władze klubu przedstawią nam sytuację - skomentował Mario Maloca.

Rada Nadzorcza PKO Ekstraklasy podjęła decyzję, że kluby mają prawo obniżyć pensje piłkarzy o 50 procent. To ważna informacja przede wszystkim dla Lechii Gdańsk, która od dłuższego czasu boryka się z problemami finansowymi. Niektórzy zawodnicy grający z polskiej lidze nie chcą się na to zgodzić.

- Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja. Liga stoi na razie od dwóch tygodni i myślę, że na takie coś kluby powinny być przygotowane. Wszystko zależy od tego, ile to wszystko ostatecznie potrwa. My w Lechii jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat, więc nie ma sensu, abym teraz zabierał głos w tej sprawie. Będziemy mądrzejsi po tym, gdy władze klubu przedstawią nam sytuację. Scenariusz w którym kluby obniżają zarobki o połowę bez żadnych rozmów z piłkarzami, jest dla mnie niemożliwy - powiedział Mario Maloca w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.

W dalszym ciągu nie wiadomo, czy rozgrywki zostaną wznowione. - Myślę, że teraz nie pauzujemy jeszcze tak długo, ale jeśli to przedłuży się do maja, to rzeczywiście będzie trudniej. Aby skończyć ligę, trzeba będzie grać co trzy dni. To jest do zrobienia, jednak pojawi się sporo kontuzji. My teraz trenujemy wszyscy indywidualnie, ale to nigdy nie będzie to samo, co zajęcia w klubie. Zrobimy co będzie trzeba, najważniejsze aby wszyscy byli zdrowi i wirus się uspokoił. Piłka nie jest teraz na pierwszym miejscu - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Biało-zieloni chcą kontynuować zmagania, ponieważ mogą wyraźnie poprawić swoje położenie w tabeli. - Wiadomo, że ci, którzy są teraz na miejscach spadkowych, nie wyobrażają sobie, aby ich zdegradowano, gdy do końca mamy 11 kolejek. Może po prostu lepiej powiększyć ligę o dwa zespoły już teraz, skoro to i tak jest w planach na 2021/22? Nie wiem, jak to się ma do kontraktu z telewizją, ale to by było chyba sprawiedliwe. Przede wszystkim liczę na to, że dogramy sezon. Lechia jest na 7. miejscu, blisko czołówki i nadal w grze o Puchar Polski. Bardzo chciałbym wrócić do gry, ale jeśli to się nie uda, to też nie będzie to koniec świata - stwierdził obrońca gdańszczan.

Chorwat utrzymuje kontakt w kolegami. Żałuje jednak, że nie może się z nimi spotykać. - Rozmawiam przede wszystkim z bałkańską częścią drużyny, choć przez telefon to nie to samo. Przede wszystkim brakuje wspólnych treningów, wyjść na obiad czy na kawę. Zwłaszcza w tej sytuacji, fakt że moja żona i dzieci są ze mną w Gdańsku, daje mi dużo siły - przyznał.

W kraju Malocy zapanowała panika z powodu trzęsienia ziemi, które miało miejsce w Zagrzebiu. A jak wygląda sytuacja z koronawirusem? - Jest podobnie jak w Polsce, choć tutaj zareagowano szybciej w kwestii ograniczenia ruchu, zamknięcia granic. Niestety w Chorwacji doszło jeszcze do trzęsienia ziemi. Kazano ludziom siedzieć w domach ze względu na koronawirusa, a o 6 rano musieli z nich uciekać, bo budynki się waliły. Na szczęście nikt z moich bliskich nie ucierpiał - podsumował 30-latek.

Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Artur Wichniarek o obniżce pensji: Mamy problem, piłkarze muszą to zrozumieć
Zobacz także
Michał Pol: Piłkarze, bądźcie solidarni! Obniżka pensji wyjdzie wam na dobre

Źródło artykułu: