Po losowaniu fazy pucharowej Ligi Mistrzów w Walencji cieszono się, że rywalem w 1/8 finału będzie Atalanta Bergamo. Tymczasem okazało się, że był to prawdziwy Czarny Piotruś. I oczywiście nie chodzi o wynik dwumeczu. Z dzisiejszej perspektywy lutowa wyprawa Che do krainy koronawirusa - Lombardii, jak również goszczenie przybyszów z niej po trzech tygodniach, jawi się jako aberracja, szczyt głupoty.
Przez kontakty z Włochami Valencia stała się najmocniej poszkodowanym przez złośliwego wirusa klubem La Liga. Wykryto go u całej grupy piłkarzy oraz członków sztabu. Najpierw, 13 marca, źle poczuł się doktor Juan Aliaga, a już 15 marca znane były wyniki testów, jakim poddano całą ekipę.
Co ciekawe, jako pierwszy za zarażonego został uznany zawodnik, który... z powodu kontuzji nie wystąpił w żadnym z meczów z Atalantą, a mianowicie argentyński stoper Ezequiel Garay. Jak się okazało, w szatni zespołu błyskawicznie doszło do tak zwanych zarażeń poziomych.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
3K: kontuzja, kontrakt, koronawirus
Owej ciężkiej kontuzji - zerwania więzadeł krzyżowych - Garay doznał 2 lutego. Zgodził się na wykreślenie z klubowej kadry, by mógł się w niej znaleźć ktoś inny, uraz wykluczył go bowiem z gry do końca sezonu. Od początku kampanii Argentyńczyk nie był w rewelacyjnej formie, ale jego prawdziwa wartość wyszła na jaw, gdy go zabrakło.
Zastępujący go zawodnicy: Muktar Diakhaby i Eliaquim Mangala (też jest zarażony) spisywali się fatalnie. Trener Albert Celades, któremu zrazu było obojętne, czy Garay zostanie na kolejny sezon, zaczął naciskać szefów, by jednak przedłużyli z nim umowę. I wtedy przyszedł koronawirus.
Stan zdrowia zawodnika nie budzi niepokoju. Jednak oczywiście z powodu obowiązkowej izolacji nie jest teraz możliwe podpisanie nowego kontraktu (obecny wygasa 30 czerwca). Zawodnik ma już 33 lata, klub proponował mu umowę na sezon z opcją przedłużenia na kolejny - pod warunkiem, że będzie dużo grał. Stoper upierał się przy dwuletnim, bezwzględnym kontrakcie.
Spierano się również o zarobki. Obecne kłopoty zawodnika są dla władz klubu testem na uczciwość. Wiadomo przecież, że czas przymusowej przerwy w rozgrywkach to okres intensywnej pracy agentów piłkarzy oraz dyrektorów sportowych. Wakacje, jeśli sezon w ogóle zostanie dograny, będą bardzo krótkie, zatem to teraz tworzone są zręby kadr na następne rozgrywki.
Można sobie łatwo wyobrazić, że podczas gdy Garay siedzi w zamrażarce, szefowie Valencii rozmawiają z całą czeredą innych kandydatów. Agent zawodnika stara się oczywiście pilnować biznesu, ale on sam z pewnością boi się, że zostanie na lodzie.
Tamara, Shaila, Antonio
W internecie zrobiło karierę zdjęcie zrobione przez żonę Garaya, hiszpańską modelkę i prezenterkę Tamarę Gorro. Stojąc na zewnątrz całuje przez szybę będącego w domu i ubranego w maseczkę Ezequiela.
Choroba męża (aczkolwiek bezobjawowa) to kolejne ciężkie doświadczenie tej popularnej w Hiszpanii i Argentynie pary. Kilka lat temu cała różowa prasa świata hiszpańskojęzycznego żyła staraniami Ezequiela i Tamary o dziecko. Po 18 nieudanych próbach zapłodnienia in vitro, ostatecznie małżonkowie zdecydowali się na skorzystanie z usług surogatki, którą znaleźli w Utah w Stanach Zjednoczonych.
12 grudnia 2015 roku urodziła im ona zdrową córkę Shailę. Ezequiel był wtedy na zgrupowaniu reprezentacji, które natychmiast opuścił, by niezwłocznie dopełnić wszystkich formalności związanych z odebraniem dziewczynki.
Wiosną 2017 roku para została wystawiona na następną próbę. Ezequiel podczas meczu z Malagą doznał urazu głowy. Doszło do poważnego wstrząsu mózgu, trafił na kilka dni do szpitala, istniały rozmaite obawy. Tamara natychmiast ruszyła do niego.
Gdy zawodnik wyzdrowiał, para postanowiła sprezentować Shaili braciszka. Tym razem w roli surogatki zgodziła się wystąpić przyjaciółka obojga. Jednak nie poszło dobrze. Nie potrafiła utrzymać ciąży, a w dodatku nagle zmarł jej mąż Antonio. Dwa dni później okazało się, że nieoczekiwanie Tamara sama zaszła w ciążę. W 31 tygodniu jednak musiała udać się do szpitala, gdzie urodziła syna ochrzczonego Antonio. Ezequiel znów nagle wyleciał ze zgrupowania reprezentacji...
8 lutego tego roku, dwa dni po operacji kolan, mały Antonio doznał ciężkiego, obustronnego zapalenia płuc i odwieziono go do szpitala. Dziecko na szczęście wyzdrowiało - jego choroba nie miała związku z koronawirusem.
Te wszystkie perypetie oczywiście wzmocniły związek piłkarza i prezenterki. Tamara, bardzo aktywna w mediach społecznościowych, cały czas wrzucała do sieci zdjęcia Ezequiela, a potem Shaili i Antonia. Mąż także wielokrotnie dokonywał wpisów, w których uzewnętrzniał uczucia dla żony.
Garay jest wskutek opisanych powyżej historii znany szeroko także poza środowiskiem piłkarskim. Jego chorowanie na koronawirusa ma więc wydźwięk publicznego wydarzenia, śledzą je bez mała wszyscy żyjący w hiszpańskiej strefie językowej.
Zawodnik nie zaniedbał oczywiście takiej okazji, by przypomnieć najważniejsze zasady postępowania podczas epidemii. Jak wiadomo, w Hiszpanii nie wszyscy wykazują się odpowiednią dyscypliną w kwestii pozostania w domu. Jednak pewna liczba osób prawdopodobnie została do tego nakłoniona przez stopera Valencii.
Leszek Orłowski, "Piłka Nożna"
Czytaj również -> UEFA zmieniła termin barażów do Euro 2020
Czytaj również -> Milik jako następca Ibrahimovicia