PKO Ekstraklasa. Mateusz Borek wycofuje się ze słów. "Legia nie jest polskim Bayernem"

Agencja Gazeta / Jan Kowalski  / Mateusz Borek (z lewej), Radosław Gilewicz (z prawej)
Agencja Gazeta / Jan Kowalski / Mateusz Borek (z lewej), Radosław Gilewicz (z prawej)

Gwiazdy Bayernu same błyskawicznie przekazały decyzję zarządowi, że rezygnują z części pensji, przede wszystkim po to, by zachować etaty i pensje pracowników. W Warszawie takiej błyskawicznej reakcji piłkarzy zabrakło - pisze dla "PS" Mateusz Borek.

Pandemia koronawirusa sprawia, że kluby walczą o przetrwanie w trudnych czasach. Jedną z form obniżenia kosztów, gdy rozgrywki nie funkcjonują, są cięcia kontraktów piłkarzy. Inną formą jest redukcja etatów w siedzibie klubu.

W Legii Warszawa nadal nie doszli do porozumienia z piłkarzami. Według "SE" zawodnicy nie zaakceptowali propozycji obniżenia wynagrodzeń o połowę. Rozmowy w klubie cały czas trwają.

A ofiarami pandemii i przeciągających się negocjacji zostali pracownicy działu marketingu i klubowych mediów. 40 osób z tych sekcji dostało wypowiedzenia.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Radosław Majdan szczerze o obniżkach pensji dla piłkarzy. "Sportowcy nie mają wyjścia. Kluby przestały zarabiać"

Do sytuacji w warszawskim klubie odniósł się w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" Mateusz Borek, znany komentator sportowy.

"Kiedyś powiedziałem, że Legia jest "polskim Bayernem". Chodziło mi o wielkość marki, rozpoznawalność oraz dominujący budżet, organizację czy jakość sportową w skali całej ligi. Po ostatnich wydarzeniach muszę się z tych słów bezwzględnie wycofać" - napisał.

Borek w mocnych słowach odniósł się do działania piłkarzy stołecznego klubu. Jego zdaniem powinni pójść drogą zawodników Bayernu Monachium i samemu wyjść z propozycją obniżenia swoich pensji na czas walki z pandemią koronawirusa.

"Gwiazdy Bayernu same błyskawicznie przekazały decyzję zarządowi, że rezygnują z części swoich pensji, przede wszystkim po to, by zachować etaty i pensje pracowników różnych działów klubowej administracji. Tych, którzy mają rodziny na utrzymaniu i którzy codziennie dbają o najdrobniejsze detale sprawnego funkcjonowania zawodników i trenerów. W Warszawie takiej błyskawicznej reakcji piłkarzy zabrakło" - twierdzi.

"Nieprawdą jest, że warszawski klub zwolnił 70 czy nawet 80 etatowych pracowników. Ludzi odeszło zdecydowanie mniej, część kontraktów pracowniczych została zamrożona tylko na czas pandemii. Wszyscy kluczowi dla biznesu zostali, więc kibice Legii mogą spać spokojnie. Z częścią nie przedłużono współpracy, kilku firmom zewnętrznym na razie podziękowano. Nie jest to oczywiście radosna informacja, ale tę decyzję jak najbardziej rozumiem" - podkreśla Borek.

Zobacz także:
Koronawirus. PKO Ekstraklasa. Aleksandar Vuković: Mam kontakt z zawodnikami. Na razie wszyscy dają sobie radę
Transfery. Włosi piszą o Cristiano Ronaldo. Portugalczyk tęskni za Madrytem

Źródło artykułu: