Tottenham Hotspur został skrytykowany przez kibiców za pomysł redukowania wydatków kosztem zarabiających wyraźnie mniej od piłkarzy pracowników, a także pieniędzy publicznych. Klub z Londynu przeanalizował ponownie sytuację i identycznie jak Liverpool FC wycofał się z ogłoszonego 31 marca planu obcięcia pensji o 20 procent. Część poszkodowanych w ten sposób osób miała skorzystać z programu rządowego wyrównującego pensje.
"Po ostatniej analizie stwierdziliśmy, że tylko zarząd podejmie się redukcji wynagrodzeń" - czytamy w oświadczeniu klubu opublikowanym w poniedziałek.
Tottenham zwraca w nim uwagę na straty wynikające z zawieszenia rozgrywek Premier League, a także z braku możliwości wykorzystywania nowoczesnego stadionu do organizowania imprez sportowych i kulturalnych. Jednocześnie dziękuje pracownikom za wsparcie i zapewnia, że wziął pod uwagę krytyczne głosy z ostatnich dni.
- Nie mieliśmy zamiaru robić nic innego niż chronić miejsca pracy. Przepraszamy za wszelkie obawy wywołane w niespokojnym czasie. Mam nadzieję, że praca, którą wykonamy w nadchodzących tygodniach sprawi, że kibice będą dumni ze swojego klubu - mówi Daniel Levy, prezes.
Nie jest wykluczone, że przedstawiciel Premier League powróci do pomysłu redukowania wynagrodzeń, ale nie stanie się to wcześniej niż wraz z końcem maja. "Wciąż nie mamy jasności co do tego, kiedy rozgrywki zostaną wznowione i na jakich zasadach" - dodaje w oświadczeniu Tottenham Hotspur.
Czytaj także: David Beckham zakłada piłkarską agencję menedżerską
Czytaj także: Manchester United chce pozyskać czterech piłkarzy. Same gwiazdy na celowniku
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: izolacja nie służy reprezentantowi Anglii? Zaatakował wślizgiem swoją żonę!