Kibic krzyżem padł na murawę. Piłka po rzucie karnym wylądowała na parkingu

Newspix / PIOTR NOWAK / Na zdjęciu: Mariusz Śrutwa
Newspix / PIOTR NOWAK / Na zdjęciu: Mariusz Śrutwa

W 1996 roku zespoły Śląska Wrocław i Ruchu Chorzów walczyły o utrzymanie. W bezpośrednim starciu przy Oporowskiej padł remis. W końcówce kibic gospodarzy położył się krzyżem na murawie, a zawodnik gości uderzając z rzutu karnego okrutnie chybił.

Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek PKO Ekstraklasy. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.

W sezonie 1996/97 ekstraklasa liczyła osiemnaście drużyn. Spadały z niej cztery drużyny. We wspomnianych rozgrywkach przed końcem sezonu wycofały się z niej aż dwa zespoły. Jednak w kwietniu, kiedy walka o zachowanie ligowego bytu trwała w najlepsze, w lidze walczył jeszcze komplet drużyn.

W kwietniowe wietrzne wczesne popołudnie we Wrocławiu Śląsk podejmował Ruch. Obydwa zespoły walczyły o utrzymanie. Przed bezpośrednim starciem gospodarze zamykali tabelę, chorzowianie mieli cztery punkty więcej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: lata lecą, a Tomasz Kuszczak wciąż imponuje formą. Potrafiłbyś tak zrobić?

Potyczkę obserwowało niespełna trzy tysiące kibiców. Ruch od początku przeważał, głównie dlatego, że grał z wiatrem. Już w 11. minucie Niebiescy objęli prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Arkadiusz Gaca, piłka niesiona podmuchem wpadła za plecy Tomasza Bobela. Była to jedyna w karierze bramka zdobyta przez bocznego pomocnika w ekstraklasie.

PAMIĘTNE MECZE - TUTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW

Ruch prowadząc stworzył sobie kilka kolejnych okazji, ale ich nie wykorzystał. Wszystko odwróciło się po zmianie stron. To Śląsk zepchnął gości do defensywy i wyrównał w 79. minucie. Pięknym strzałem sprzed pola karnego do remisu doprowadził Dariusz Kasperek.

W końcówce na boisku było sporo nerwów. W 90. minucie sędzia uznał, że bramkarz Bobel podciął w polu karnym szarżującego Mariusza Śrutwę i podyktował rzut karny. Na wykonanie "jedenastki" przyszło jednak wszystkim trochę poczekać. W ramach protestu krzyżem na środku boiska położył się jeden z fanów Śląska, którego z murawy zniosły służby porządkowe.

Ruch spotkania nie wygrał. Wykonujący rzut karny Witold Wawrzyczek uderzył mocno, ale bardzo niecelnie. Piłka poszybowała na parking za stadionem i obydwa zespoły musiały zadowolić się punktem. - Powiedziałem piłkarzom w przerwie, że jeśli zamiast grać będą kopać w piłkę to przeciwnik to wykorzysta - powiedział po spotkaniu trener Niebieskich Orest Lenczyk.

Kilka kolejek później z rozgrywek ligowych wycofał się twór o nazwie Sokół Tychy, Śląsk uczynił podobnie na trzy serie przed końcem sezonu, kiedy nie miał już szans na utrzymanie. Ruch do ostatniej kolejki walczył o zachowanie ligowego bytu i cudem mu się to udało.

Czytaj także:
--> Roman Szewczyk zadziwił wszystkich. Dwa gole z rzutów wolnych, jeden niemal z połowy boiska
--> Legia Warszawa mistrzem Polski po 24 latach. Górnik Zabrze kończył w ósemkę

Komentarze (0)