"Wraz ze swoim przyjacielem, restauratorem Amerem Tankoviciem, Polak podarował pizze, pasty, sałatki owocowe i wodę porannej i popołudniowej zmianie oddziału intensywnej terapii szpitala w Koepenick. Mocna akcja!" - czytamy na Instagramie największej niemieckiej gazety piłkarskiej.
Rafał Gikiewicz nie pierwszy raz został pochwalony przez Niemców za swoją postawę w czasie epidemii. Polski bramkarz już 19 marca, jako pierwszy piłkarz Bundesligi, zadeklarował publicznie, że zrzeknie się części wynagrodzenia, by jego klub w jak najmniejszym stopniu odczuł ekonomiczne skutki przerwy w rozgrywkach.
- Jesteśmy zmuszeni do działania. To czas próby dla nas wszystkich, czas próby dla całego świata. Postanowiłem zrezygnować z części moich zarobków, aby pomóc mojemu klubowi przetrwać ten ciężki okres - mówił. Dał przykład kolegom z drużyny i kilka dni później wszyscy piłkarze Unionu zgodzili się na redukcję pensji. Więcej TUTAJ.
- To bardzo dobry znak od Rafała. I najważniejsze - jest to jego własna inicjatywa.Rafał jest inteligentny, on myśli, analizuje. I jak tu mówimy w Niemczech, nie patrzy tylko w swój talerz. On zawsze myśli o innych. To modelowa postawa, modelowe zachowanie - mówił nam Uwe Bremer, berliński dziennikarz z 30-letnim stażem. Więcej TUTAJ.
Gikiewicz dał się poznać dobrej strony też w czasie jesiennych derbów Berlina z Herthą. Gdy kibice Unionu wtargnęli na boisko, polski bramkarz przepędził ich z placu gry, dzięki czemu został bohaterem nie tylko niemieckich, ale światowych mediów. Więcej TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Trudna sytuacja finansowa polskich klubów. Wznowienie rozgrywek rozwiąże sporo problemów