Pierwotnie kontrakt Jerzego Brzęczka na prowadzenie reprezentacji Polski ważny był do lipca 2020 roku. Przyszłość selekcjonera miała rozstrzygnąć się po mistrzostwach Europy, lecz te zostały przełożone na przyszły rok. To oznacza, że Brzęczek nie może być pewien pracy podczas tego turnieju.
Prezes PZPN, Zbigniew Boniek, zdecydował, że Brzęczek ma gwarancję zatrudnienia do jesiennych meczów Ligi Narodów UEFA, w których Biało-Czerwoni zmierzą się z Holendrami, Włochami i Bośniakami. Jerzy Dudek jest zdania, że Brzęczek powinien pracować co najmniej do mistrzostw Europy, na które wywalczył z kadrą awans.
"Nie chce mi się wierzyć w to, że selekcjoner dostaje umowę do 31 grudnia i miałby się czymś wykazywać tylko w Lidze Narodów. Zwolnimy selekcjonera i na początku 2021 roku zatrudniamy nowego, który ma trzy mecze do przygotowania kadry do mistrzostw Europy? To nonsens. Tym bardziej że nie wiadomo nawet, czy Zbigniew Boniek będzie dalej prezesem PZPN, bo oficjalnej decyzji ws. przedłużenia jego kadencji czy wyborów ciągle nie ma" - napisał Dudek w felietonie dla "Przeglądu Sportowego".
Dudek zdaje sobie sprawę z tego, że negocjacje dotyczące umowy Brzęczka nie są łatwe w dobie pandemii koronawirusa. "Czuję, że obecne zamieszanie to strategia negocjacyjna. To jedyny argument, jaki do mnie trafia. Zbyszek jest na tyle doświadczonym prezesem, że wie, jak rozegrać tę grę. PZPN i Brzęczek mają czas do końca lipca, by usiąść, porozmawiać jak dżentelmeni i się dogadać" - dodał były bramkarz reprezentacji Polski.
Czytaj także:
Robert Lewandowski na czele nietypowego rankingu. Polak najlepszym wolnym transferem w historii
Bundesliga. Klub Piątka skorzysta na kryzysie wywołanym przez epidemię?
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Trudna sytuacja finansowa polskich klubów. Wznowienie rozgrywek rozwiąże sporo problemów