Stabilizuje się sytuacja we Włoszech w związku z pandemią koronawirusa. Z każdym dniem spada liczba zgonów - 30 kwietnia ogłoszono, że ostatniej doby zmarły 323 osoby, o 59 mniej niż dnia poprzedniego. Włosi nie są już też krajem numer jeden w Europie jeśli chodzi o liczbę zmarłych.
Nawet delikatny optymizm, jeśli tak można określić jakiekolwiek statystyki zgonów, jest bardzo wyczekiwany przez całą Italię i wszystkie biznesy, dla których każdy dzień oznacza straty kolejnych pieniędzy. Czeka też futbol, który przynosi we Włoszech ogromne wpływy do gospodarki państwa.
Każdy z klubów już liczy straty w milionach euro i ma nadzieję na dokończenie zawieszonego sezonu. A dokładniej 18 z nich. 18 z 20 pierwszoligowych klubów jest za tym, aby dograć do końca rozgrywki, jedynie Brescia i Torino wyłamały się i ogłosiły, że chcą ich zakończenia.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Sędziowie mają otrzymać elektroniczne gwizdki. Szymon Marciniak: Trzeba wypracować nowe nawyki
Co więcej, na dogranie do końca sezonu liczy również premier Włoch Giuseppe Conte, który w ostatnią niedzielę ogłosił plan odmrażania kraju, w tym także sportu. Według tych ustaleń, piłkarze będą mogli wrócić do treningów 18 maja. To jednak nie zadowala klubów.
Według włoskich mediów, prezesi oczekiwali pozwolenia na taką możliwość już od 4 maja. Tym bardziej, że już od tego dnia do treningów będą mogli wrócić lekkoatleci, tenisiści czy amatorzy, którym pozwoli się na jogging czy aktywne spędzanie czasu na świeżym powietrzu.
Przedstawicieli klubów najbardziej irytuje jednak minister sportu, Vincenzo Spadafora. Polityk jest pesymistą jeśli chodzi o dokończenie sezonu Serie A i nie boi się mówić tego publicznie. - Nawet pozwolenie na powrót do treningów nie oznacza, że dokończycie sezon. Szanse, że się uda, są niewielkie. Serie A powinna mieć przygotowany plan B - miał powiedzieć Spadafora.
Włoskie media piszą o coraz większym napięciu między klubami a ministrem sportu. Co więcej, według nieoficjalnych doniesień z Italii, Spadafora miał sugerować, by tamtejsza federacja szykowała się do podjęcia decyzji o zakończeniu sezonu.
O tym nie chce jednak słyszeć prezydent Włoskiej Federacji Piłkarskiej Gabriele Gravina.
- Dopóki jestem prezydentem federacji, nigdy nie podpiszę się pod przerwaniem sezonu, ponieważ oznaczałoby to śmierć włoskiej piłki! - przekazał w środowy wieczór szef tamtejszej centrali. Poinformował też, że brakuje mu argumentów do przerwania rozgrywek.
- Muszę chronić interesy wszystkich, to moja praca. Powtarzam więc: odmawiam podpisania się pod zakończeniem rozgrywek. Jeśli mam to zrobić, to muszą istnieć obiektywne warunki związane ze zdrowiem wszystkich zainteresowanych i potrzebuję takich argumentów.
Według Graviny, przedwczesne zakończenie sezonu oznaczałoby gigantyczne straty dla włoskiego futbolu. - Wtedy stracilibyśmy łącznie nawet 800 milionów euro. Dogranie sezonu bez kibiców to straty rzędu 300 milionów. Mamy duże zobowiązania wobec naszych międzynarodowych partnerów jak FIFA i UEFA - dodał.
W czwartkowy wieczór ma odbyć się nadzwyczajna wideokonferencja z udziałem władz Serie A, federacji, a nawet związku piłkarzy. Podczas spotkania ma zostać ustalone wspólne stanowisko świata calcio, które nie widzi logiki w działaniach włoskiego rządu.
Sezon Serie A został wstrzymany po 26. kolejce. Włochom zostało do rozegrania 12 serii gier, do tego na ćwierćfinale zatrzymały się rozgrywki krajowego pucharu. Liderem tabeli jest Juventus, który ma jednak tylko jeden punkt przewagi nad Lazio Rzym.
Przypomnijmy, że sezony piłkarskie zakończono już we Francji i w Holandii. Inne kraje, w tym m.in. Polska, planują wznowić rozgrywki. PKO BP Ekstraklasa ma ponownie wystartować 29 maja.
Paulo Dybala ponownie z pozytywnym wynikiem testu. Czytaj więcej--->>>
To dlatego Juventus nalega na transfer Milika. Czytaj więcej--->>>
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)