30 czerwca wygasa kontrakt Rafała Gikiewicza z Unionem Berlin. Wiadomo już, że polski bramkarz nie zostanie w nim dłużej. Niemiecki klub postanowił nie przedłużać z nim umowy. To był dla naszego rodaka duży cios.
"Giki" był gościem Tomasza Ćwiąkały w programie "Face 2 Face" w Canal+ Sport. Padło pytanie, czy to prawda, że interesuje się nim Hertha Berlin.
- Były zapytania. Z mojej strony nie ma chemii, nie ma parcia, aby zmienić czerwoną część Berlina na niebieską. Za dużo wygrałem z Unionem, żeby przez transfer i parę dutków więcej na koncie to wszystko stracić. Pieniądze są ważne, ale u mnie nie są na pierwszym miejscu. Byłem w stanie odpuścić Unionowi i zejść ze swoich oczekiwań, ale nie było chemii. Od pierwszego spotkania nie czułem, że klub chce zatrzymać swojego najlepszego zawodnika, czego nie rozumiem - komentuje.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus przewartościował piłkarskie kontrakty. "Futbol jest przepłacony, ale to prawo rynku"
Gikiewicz na razie liczy, że do końca sezonu będzie pierwszym bramkarzem Unionu. Następnie zdradził, że ma propozycje z Anglii, Francji, a nawet Włoch. Zdradził tylko jedną nazwę klubu i wyszło na jaw, że mógł zostać konkurentem Łukasza Fabiańskiego w West Ham United.
- Mogłem być kolegą Łukasza Fabiańskiego. Jak złapał kontuzję, to dostałem telefon, że jeżeli bramkarz, który miał go zastąpić, obleje drugie testy medyczne, to mnie ściągną. Ale ja to od razu odrzuciłem. Wiem, jaką Łukasz ma tam pozycję. Miałem tam być tylko na parę meczów, co byłoby spełnieniem moich marzeń, ale nie wiem, co by było potem. Iść do wielkiego klubu, by być zmiennikiem, to mnie nie interesuje. Nawet przed chwilą dostałem zapytanie z Włoch, czy chcę iść do wielkiego klubu - przyznał.
Rafał Gikiewicz w Niemczech gra od 2014 roku. Nie można wykluczyć, że w nowym sezonie nadal będzie występować w Bundeslidze.
Transfery. Rafał Gikiewicz na celowniku Augsburga >>
Bundesliga. Rafał Gikiewicz chce się godnie pożegnać z kibicami Unionu. Klub może nie dać mu takiej szansy >>