Kluby piłkarskie mierzą się z problemami finansowymi wynikającymi z epidemii koronawirusa i co za tym idzie wstrzymania rozgrywek. Drużyny nie rozgrywają spotkań, więc nie mogą zarabiać między innymi na dniach meczowych.
Dariusz Mioduski na łamach "Przeglądu Sportowego" zdradził, że obroty Legii Warszawa w porównaniu do poprzedniego roku spadły o... 90 procent!
- My właściwie nie mamy żadnych przychodów. Zachowujemy bardzo dobre relacje ze sponsorami, tylko to nie jest czas, w którym byłyby wielkie przychody ze sponsoringu - powiedział szef warszawskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
- Dla nas gra przy pustych trybunach, nie tylko ze względów sportowych i atmosfery naszego stadionu, ale też z powodu finansów jest bardzo trudna. Jeżeli chodzi o przychody z dnia meczowego, to pewnie jesteśmy numerem jeden w Polsce - podkreślił.
W Legii liczą się z tym, że kibice w nowym sezonie nie wrócą na trybuny. Choć po cichu mają nadzieję na to, że chociaż tysiąc osób będzie mogło pojawić się na stadionie w trakcie meczu.
- Mam jednak nadzieję, że na koniec tego sezonu, przy pewnych ograniczeniach, pozwoli się klubom zapraszać do tysiąca osób. Nie będzie to impreza masowa, natomiast wydaje się, że taka liczba osób rozprzestrzenionych po stadionie może bezpiecznie uczestniczyć w meczu - skomentował Mioduski.
Zobacz także:
Rusza karuzela transferowa. Czas na pierwsze ruchy
Propozycje złożone. Stelmet Enea BC chce utrzymać mistrzowski skład
Aaron Cel: Powrót sportu oznaką normalności. Chciałbym zostać w Polskim Cukrze