16 maja wznowiono rozgrywki Bundesligi po ponad dwumiesięcznej przerwie spowodowanej epidemią koronawirusa. To pierwsza wielka liga w Europie, która wróciła do gry. We Francji już podjęto decyzję o zakończeniu sezonu, w Anglii i Hiszpanii nie palą się do powrotu, a we Włoszech póki co wszystko pozostaje tylko w planach.
Niemcy zastosowali specjalne obostrzenia. Zawodnicy przed pierwszymi meczami byli w tygodniowej izolacji. Teraz również obowiązują ich pewne restrykcje dotyczące m.in. przemieszczania się na mecze. Piłkarze wciąż muszą uważać, unikać kontaktów z innymi ludźmi. To mogło udać się tylko w Niemczech, gdzie szybko opanowano koronawirusa. Wykryto ponad 179 tysięcy zakażeń, ale już teraz 159 tysięcy z nich jest zdrowych.
- Niemcy są bardzo rozwinięci pod względem medycznym. Szybko nastąpiła stabilizacja. Uznali, że są gotowi, by ostrożnie wracać do normalności. Powrót Bundesligi, na razie w takiej formie, bez kibiców i z zachowaniem procedur, to taki pierwszy krok. Powoli będzie to zmierzać w dobrym kierunku - powiedział nam Robert Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski założył maseczkę i... popełnił błąd. Celowo
Mecze przy pustych trybunach sprawiają, że nie ma tej atmosfery, co zwykle. Mimo to Lewandowski jest zadowolony, że może grać. - Nikt też nie mógł oczekiwać, że będzie to wyglądało jak w meczach z kibicami na trybunach. Wychodzisz na boisko, nie ma dopingu, okrzyków. Dawnych przyzwyczajeń. Brakuje tak ważnej składowej meczu, brakuje tej niesamowitej atmosfery, którą tworzą właśnie kibice. Tego nie ma i jakiś czas po prostu nie będzie. Musimy się też i do tego przyzwyczaić - stwierdził.
Po dwumiesięcznej przerwie piłkarze potrzebują czasu, by złapać rytm meczowy. To powinno nadejść z czasem. Jeśli sytuacja epidemiczna w Niemczech się nie pogorszy, ani żaden z piłkarzy nie zakazi się koronawirusem, sezon zostanie dokończony. To daje nadzieję na lepsze jutro dla światowego sportu. Gdy w kilku innych krajach zakończono już rozgrywki i przyznano tytuły, Niemcy chcą wszystko rozstrzygnąć na boisku.
Lewandowski ma za to szansę, by pobić rekord legendarnego Gerda Muellera. Niemiec w sezonie 1971/1972 strzelił 40 goli. Lewandowski do tej pory ma 26 trafień. Jednak Polak najpierw chce pobić swój bramkowy rekord w jednym sezonie, który wynosi 30 goli. Później będzie myślał o kolejnym historycznym wyczynie.
Czytaj także:
Lewandowski szczęśliwy w roli podwójnego taty. "A to zabawa, a to huśtawkę skręciłem dla małej. To dla mnie ważne"
Robert Lewandowski nie przejmuje się irracjonalną krytyką. "Nie da się uszczęśliwić wszystkich"