W styczniu tego roku wyhamowała kariera Krystiana Bielika. Reprezentant Polski doznał zerwania więzadeł w kolanie w meczu swojej drużyny Derby County w rozgrywkach Premier League 2 (do lat 23).
- Gracz Tottenhamu trącił piłkę i jednocześnie zmienił kierunek biegu. Żeby go dogonić, musiałem zrobić to samo, ale wtedy kolano mi uciekło i stało się. Sam nie wiem, czy była szansa uniknąć tego zdarzenia, lepiej do tego nie wracać - opisuje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" sam moment zdarzenia Krystian Bielik.
- Pojawił się duży ból, nigdy wcześniej takiego nie czułem. Noga mi wisiała, więc początkowo pomyślałem, że jest złamana. Emocje mi puściły i rozpłakałem się - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"
Diagnoza brzmiała jak wyrok - wielomiesięczna przerwa od treningów z piłką. Bielikowi miały też przepaść finały mistrzostw Europy. Z powodu pandemii koronawirusa turniej jednak przełożono na 2021 rok, a piłkarz powoli dochodzi do zdrowia.
- Jestem jednym z nielicznych, którzy zyskali na pandemii. Mam na myśli przede wszystkim fakt, że EURO zostało przełożone na przyszły rok. Teraz moim głównym celem jest powrót do reprezentacji i załapanie się do kadry na mistrzostwa Europy - przyznaje.
- Myślę, że w październiku będę gotowy do gry. Mam ustawiony plan powrotu i na tę chwilę jest on w pełni realizowany. Najważniejsze, że nigdzie się nie spieszymy, czas nas nie goni i sztab medyczny Derby na pewno nie wpuści mnie na boisko za wcześnie. Chodzi o to, że przerwa w grze po operacji zerwanych więzadeł krzyżowych trwa dziewięć miesięcy - dodaje.
Zobacz także:
Transfery. Media: Bayern przegra walkę o Havertza? Są chętni na jego zakup
Serie A. Problemy Arkadiusza Milika. Zacznie na ławce rezerwowych