La Liga. Real Madryt - Eibar. Magia Zidane'a znów musi działać

Getty Images / Alexander Hassenstein/Bongarts / Na zdjęciu: Zinedine Zidane
Getty Images / Alexander Hassenstein/Bongarts / Na zdjęciu: Zinedine Zidane

Zinedine Zidane znów chce udowodnić, że jest trenerem przez duże "T". Real Madryt wróci do rozgrywek La Ligi w nowej rzeczywistości. Kolejny brak mistrzostwa będzie kataklizmem.

W tym artykule dowiesz się o:

Druga kadencja Zinedine'a Zidane'a nie jest pasmem sukcesów. Francuski szkoleniowiec ma gorsze liczby niż... Santiago Solari, który w marcu 2019 roku musiał odejść z Realu Madryt. Argentyńczyk prowadził Królewskich w 17 meczach, w których 12 wygrał, 4 przegrał i jeden zremisował. Łącznie zdobył 73 procent możliwych punktów.

Jak na tym tle wypada Zidane? 47-latek nie przegrał tyle meczów co Solari (3), jednak zremisował ich aż osiem. Ponadto wygrał 16 spotkań, co daje 69 procent możliwych punktów do zdobycia.

Słabość rywala

Real Madryt ma wielką szansę wrócić na szczyt. Co ciekawe, w sierpniu 2019 zespół był w ligowej tabeli przed Barceloną po raz pierwszy od... 818 dni. Przez dłuższy czas Los Blancos byli liderem, ale remisy z teoretycznie słabszymi rywalami pozbawiły Królewskich pole position.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo

Ekipa ze stolicy Hiszpanii traci obecnie dwa punkty do liderującej Barcelony, a największym sprzymierzeńcem dla Realu może okazać się... sama Blaugrana. Paradoks jest taki, że mimo bycia liderem, mistrzowie Hiszpanii nie rozgrywają wielkiego sezonu. W stolicy Katalonii roi się pod problemów wewnątrzklubowych. Problemy finansowe czy tarcia między piłkarzami i zarządem sprawiają, że cały klub nie stanowi monolitu.

W tym samym kierunku podążają natomiast w Madrycie. Prezydent Florentino Perez dba o świetną atmosferę w szatni, a każdy najmniejszy problem stara się rozwiązać w przysłowiowe "pięć minut". Żaden piłkarz nie może być ważniejszy od zespołu, a najdobitniej przekonał się o tym Cristiano Ronaldo. Portugalczyk chciał zarabiać aż 30 mln euro rocznie, na co Perez kategorycznie nie chciał się zgodzić.

Wielką niewiadomą dla Los Blancos będzie zmiana stadionu. Przypomnijmy, że Hiszpański gigant wnioskował o zgodę na rozgrywanie spotkań w ośrodku treningowym imienia Alfredo Di Stefano.

Nowa rzeczywistość

Dlaczego Real opuszcza Santiago Bernabeu? Chodzi tylko i wyłącznie o modernizacje obiektu. Prace budowlane miały nie zakłócać rozgrywania spotkań, jednak dzięki przeniesieniu się Królewskich na inny stadion, zostaną one mocno przyśpieszone.

- Na pewno gra w Valdebebas może na nich wpłynąć, bo nie jest tym samym gra na stadionie, na którym występujesz zawsze i który robi wrażenie nawet, gdy jest pusty, co gra w Valdebebas. Oby to na nich wpłynęło, będzie tym lepiej dla nas - mówi z nadzieją trener Barcelony Quique Setien.

Zupełnie inne zdanie ma z kolei Thibaut Courtois, który uważa, że nowy stadion może być wielkim atutem Królewskich.

- To zaszczyt móc grać na stadionie imienia takiej legendy, prawdopodobnie najlepszego zawodnika w historii Realu Madryt. Wygrać tam tytuł? To byłoby piękne dla historii klubu. Ten 2020 rok już jest szczególny i możemy sprawić, że będzie specjalny dla Realu także pod tym względem, jeśli wygramy tam La Ligę - tłumaczy Belg w programie El Partidazo de Movistar.

Spotkanie Real Madryt - Eibar rozpocznie się w niedzielę o godz. 19:30.

Czytaj także:
LaLiga. Barcelona wstrząśnięta, ale wciąż groźna
Euro 2020. Jakub Błaszczykowski - wielka kariera naznaczona pechem. Pandemia zdeptała marzenia weterana

Komentarze (0)